Krajczy koronny Józef Potocki Józef Potocki w młodości (z archiwum autora)

Krajczy koronny Józef Potocki

Od chwili powstania miasta do początku XIX wieku Stanisławowem władało siedmiu przedstawicieli rodu Potockich.

Niektórzy, niczym meteor, pozostawili jaskrawy ślad w historii miasta, zaś władza innych świeciła mgliście niczym daleka gwiazda. Wśród nich najmniej znany jest krajczy koronny Józef Potocki. Władzę sprawował jedynie rok, jednak bez niego galeria dziedziców tego miasta nie będzie kompletna.

Kapitan rezerwy
Ojciec naszego bohatera – poznański wojewoda Stanisław – był jedynym spadkobiercą swego ojca i, gdyby z nim przytrafiło się jakieś nieszczęście, olbrzymi majątek Potockich okazałby się bez gospodarza. Aby uchronić dynastię od podobnego ryzyka, Stanisław postarał się i spłodził 13 dzieci. Nie wszystkie przeżyły, ale tych, którym się to udało, starczyło w zupełności na dalszy rozwój rodu i wzrost jego dobrobytu.

Józef przyszedł na świat około roku 1735 od drugiej żony Stanisława – Heleny z Zamojskich. Był czwartym synem magnata, czyli nie stał na czele listy spadkobierców, ale też nie był ostatni. O jego dzieciństwie mało co wiemy. W młodości usiłował zrobić karierę wojskową. W 21 roku życia był już rotmistrzem (czyli kapitanem) chorągwi pancernej w pułku hetmana Rzewuskiego. Dalej służył pod dowództwem królewicza Fryderyka. Wkrótce nadarzyła mu się okazja wyróżnienia się na polu walki. Po śmierci króla Augusta III na tron Rzeczypospolitej wstąpił Stanisław August Poniatowski. Jego wybór poparł rosyjski korpus ekspedycyjny, gdyż nowo obrany król był kochankiem carycy Katarzyny II. Przeciwko moskiewskiemu protegowanemu wzniecił powstanie Jan Klemens Branicki. Wybuchła wojna domowa. Młody Potocki wziął udział w jedynej bitwie pod Leskiem, w której rosyjskie wojska i wierni królowi magnaci rozbili wojska konfederatów. Następnie przez długi czas ukrywał się w kraju i na Węgrzech, aż w końcu uznał Stanisława Augusta za króla i przysiągł mu wierność. W ten sposób zakończył swoją karierę wojskową.

Marzył o tym by zostać dyplomatą
Osiągnięciami w karierze też pan Józef nie mógł się pochwalić. Jeszcze przed wojną, w 1759 roku, otrzymał od swego brata Franciszka starostwo leżajskie, które przynosiło niezły dochód. Było to pierwsze i ostatnie starostwo w jego życiu. Porównując: jego ojciec miał cztery starostwa, a dziadek, hetman koronny – siedem.

Po pogodzeniu się z królem, starosta leżajski został członkiem komisji finansowej – odpowiadał za kupno złota i srebra dla warszawskiej mennicy. W 1767 roku Józef otrzymał urząd dworski krajczego koronnego. W średniowieczu krajczym nazywano sługę, który kroił mięsa, próbował czy nie są zatrute i dopiero po tym podawał je królowi. Właściwie odpowiadał on za nakrycie stołu, czyli był to ktoś, kto pełnił funkcje zarazem rzeźnika i kelnera. Jak pisze Wikipedia: „Ten urząd dla wielu młodych przedstawicieli magnaterii był pierwszym stopniem do dworskiej kariery”. Dla Józefa Potockiego ten tytuł był ostatnim w jego karierze. Więcej nie osiągnął.

Józef Potocki marzył, by zostać dyplomatą. Przyjaźnił się z rosyjskim ambasadorem księciem Repninym, który za plecami bezwolnego króla faktycznie kierował Rzeczypospolitą. Józef był w składzie delegacji w Moskwie. Po powrocie naprzykrzał się swemu przyjacielowi, żeby ten wystarał mu się o posadę ambasadora Polski w Petersburgu. Jednak Repnin poinformował Stanisława Poniatowskiego, że Potocki jest osobą dość ograniczoną i nie nadaje się do wykonywania tej odpowiedzialnej misji. Następnie Potocki starał się o urząd ambasadora w Stambule i Hiszpanii, ale za każdym razem spotykał się z niepowodzeniem.

Gdy Galicja dostała się pod panowanie austriackie, Józef szybko porozumiał się z nową władzą i w 1773 roku otrzymał w Wiedniu tytuł tajnego radcy z rocznym uposażeniem 400 dukatów. Po 9 latach, wspólnie z synami, został hrabią Świętego Cesarstwa Rzymskiego.

Rodzinne radości
W odróżnieniu od dziadka, ojca i brata Wincentego, Józef był tylko raz żonaty. Jego wybranką została córka wojewody wołyńskiego Anna Teresa Ossolińska (1746–1810). Wszystko wskazuje jednak na to, że to on został jej wybrańcem. Rodzina dziewczyny długo szukała odpowiedniej partii. Podstawowym warunkiem był brak przynależności „młodego” do obozu antyrosyjskiego. Z powodu niespełnienia tego warunku odprawiono z kwitkiem księcia Adama Czartoryskiego i młodego Stanisława Poniatowskiego, który wkrótce został królem Polski. Anna Teresa została jednak jego faworytą.

Stanęło w końcu na Potockim, który miał i fortunę i „poprawną” orientację polityczną. Wesele wyprawiono w 1760 roku, gdy narzeczona miała dopiero 14 lat. Jako wiano wniosła mężowi klucz posiadłości Rymanów. Małżonkowie doczekali się trójki dzieci – Jana (1761), Seweryna (1762) i Anny Marii (1767). Mieli też jeszcze jedną córkę, ułomną od urodzenia, która zmarła w 1782 roku.

Współcześni opisują Annę Teresę jako kobietę niezwykle uroczą: „Pierwsza w rzędzie ekscytujących kobiet stolicy. Była raczej niskiego wzrostu, ale miała nadzwyczaj wysmukłe nogi i cudowne ręce. Z jej szlachetnego, bladego oblicza nigdy nie schodził uśmiech. Wielkie błękitne oczy patrzyły na mężczyzn, wzbudzając podniecenie i przekształcając najbardziej obojętnych na swoich wielbicieli”.

Prowadziła interesujący tryb życia, grała w teatrze amatorskim, była członkiem kobiecej loży masońskiej, mieszkała w Wiedniu i Paryżu, gdzie studiowała chemię i fizykę. Po śmierci brata została opiekunką nieletniego bratanka Tymoteusza, który szybko zmarł przy dość zagadkowych okolicznościach, i po którym przejęła w spadku cały majątek.

O krajczyni koronnej chodziły uparte plotki, że była jakoby kochanką swoich synów Jana i Seweryna, którzy dzielili łoże również ze swą siostrą. Prócz tego Jan, znany polski pisarz, utrzymywał ścisłe stosunki z księżną Lubomirską, która wydała za niego swą córkę Julię. Tak czy owak, literat sypiał z matką, siostrą, żoną i teściową. Interesujące jest to, że te plotki rozpowiadał nie kto inny, jak sam duszpasterz rodziny Lubomirskich, ks. Scypion Piattoli. Nie był to już trójkąt miłosny, lecz jakiś wielokąt.

Pieniądze lubią rachunek
Gdy zmarli rodzice, bracia Potoccy w 1761 roku przeprowadzili w Brodach wstępny podział majątku. Wówczas Józefowi przypadło niewiele – wieś Studenica nad Dniestrem w województwie podolskim. Oprócz tego przejął w dzierżawę kilka wsi królewskich. Wszystko to, razem z leżajskim starostwem, przynosiło mu 131 tys. złotych rocznego dochodu.

Stanisławowska forteca przypadła Wincentemu, ale ponieważ był nieletni, miastem rządziła daleka krewna Katarzyna Kossakowska. W tym czasie miasto obrabowały wojska rosyjskie i w 1765 roku Kossakowska odstępuje prawo opieki Józefowi. Nie zdążył tu się zadomowić, podobnie jak w roku 1768, gdy podczas kolejnej wojny domowej, miasto ponownie zajęli Rosjanie. Po roku znów powrócili i to na długo, wykorzystując fortecę jako zaplecze prowiantowe podczas wojny z Turcją.

Życie gospodarcze w mieście też się nie układało. Potocki zastał koniec wojny handlowej między Ormianami i Żydami, która trwała już prawie od stulecia. W 1769 roku krajczy koronny tak opisywał sytuację w Stanisławowie: „Naród żydowski silnie się rozmnożył. Żydzi wykupili wszystkie zakłady handlowe i szynki nie podstępem, lecz z powodu niemożności Ormian prowadzenia handlu i szynkarstwa”. Historyk Józef Grzybowicz tłumaczy to faktem, że ormiańskie i polskie mieszczaństwo żyło według średniowiecznego cechowego układu przemysłu i handlu. Przegrywali tu z żydowskimi rzemieślnikami, których produkcja była wprawdzie tańsza, ale gorszej jakości. Wywołało to masową emigrację Ormian na Węgry, co wcale nie polepszyło gospodarczej atrakcyjności Stanisławowa.

30 grudnia 1770 roku miał miejsce ostateczny podział majątku w rodzinie Potockich. Józef otrzymał stanisławowski klucz posiadłości (miasto i 13 folwarków i wsi), tyśmiennicki klucz (9 wsi), łysiecki klucz (8 wsi) i wiele miasteczek na Ziemi Lwowskiej, na Podolu i Ziemi Tarnopolskiej oraz na ziemiach polskich. Panu krajczemu przypadły również pałace we Lwowie, Warszawie i wielka kamienica w Krakowie.

Kościół dominikański w Tarnopolu (z archiwum autora)

Z tego wszystkiego najwięcej kłopotów było ze Stanisławowem. W 1771 roku wybuchła tam olbrzymia epidemia dżumy, którą rosyjscy żołnierze zawlekli z Turcji. Choroba zabrała kilka tysięcy mieszkańców. 2 listopada tegoż roku Józef Potocki sprzedał stanisławowski klucz Katarzynie Kossakowskiej za 1,148 tys. złotych. Bezdzietny brat Franciszek zapisał mu miasto Tarnopol i półtora miliona w gotówce w dodatku. Po roku krajczy koronny pozbywa się Tyśmiennicy. Transakcja była dla niego wygodna, gdyż klucz przynoszący mu 57 tys. złotych rocznego dochodu, sprzedał Józefowi Czosnowskiemu za 1 056 960 złotych.

Potocki uważany był za jednego z najbogatszych magnatów Rzeczypospolitej, ale pieniędzmi rozporządzał nieudolnie. Często wdawał się w różne ryzykowne awantury, igrając raz z ogniem, raz z wodą. I w końcu – doigrał się. W swoich wspomnieniach Fadej Bułgarin pisze o synu krajczego koronnego, Sewerynie, który wyjechał do Rosji w 1793 roku: „Seweryn Józefowicz został biedakiem po swoim ojcu, który pozbył się olbrzymiego kapitału na spekulacjach. Na pytanie, po co jedzie do Petersburga, odpowiedział: „W Polsce nie pozostało mi nic. Teraz jedyna nadzieja w tym, że człowiek z takim nazwiskiem jak moje, może przy cesarskim dworze osiągnąć wszystko. Jadę tam po wszystko!”.

Zmarł Józef Potocki we Wiedniu 14 grudnia 1802 roku. Są pewne przesłanki, że został pochowany w krypcie kościoła dominikanów w Tarnopolu.

Iwan Bondarew
Tekst ukazał się w nr 14 (282) 28 lipca – 14 sierpnia 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X