Konkretna pomoc dla konkretnych ludzi

Konkretna pomoc dla konkretnych ludzi

Bezcenni lwowscy pomocnicy fundacji – Bronisława Melnarowicz (od lewej) i Stanisława Chrystoforowa (Fot. Maria Basza)W 2012 roku fundacja przekazała sześć transportów z darami – ok. 450 paczek (żywność, leki, środki medyczne, odzież), a także paczki poza transportem dla rodzin repatriantów i tzw. ,,chwilówki”.

– Często słyszeliśmy opinie, że Polakom na Kresach trzeba dać wędkę, nie rybę. Nie należy wysyłać konkretnej pomocy, ponieważ ludzie się przyzwyczają, będą na tę pomoc czekać i na nią liczyć. Zamiast oleju, konserwy czy potrzebnego leku, lepiej byłoby wysłać np. nasiona marchewki czy kapusty. Z licznych przykładów, pierwszy z brzegu, ze Lwowa – ponad 80-letnia, niewidoma pani Ola. Żyła na peryferiach miasta, zamknięta na klucz przez najbliższą rodzinę. Czekała na pomoc sąsiadów, którzy nie zawsze mieli czas, by kupić chleb czy masło. Panią Olę odnalazła pani Stasia, stąd mogliśmy jej konkretnie pomóc, wysyłając gotową żywność. Faktycznie niewidoma Ola przyzwyczaiła się do naszych paczek, czekała na nie, ale czy w imię niewiadomo jakich zasad – powinniśmy jej wysyłać gazety, zamiast jednorazowych zupek? – mówi Monika Michalak.

– W Szepetówce i okolicach żyją jeszcze dziesiątki Polaków, byłych zesłańców do Kazachstanu i na Syberię. Schorowani, na wózkach, niedowidzący, niewidzący. Lata życia w prymitywnych lepiankach, dziś posiadają zaledwie skromne renty i przeważnie niezbyt dobrą opiekę medyczną. Paczki z polską żywnością, nawet jeśli nie na święta, są dla nich świętem ogromnym. Każdy z nich, ma swoją ulubioną herbatę, kawę zbożową, czy – banalny dla nas – kisiel. Raczej nie wyobrażamy sobie by produkty te można było zastąpić nasionami… Tak więc do pomocy przyzwyczailiśmy wiele osób i chyba nie jest to zjawisko negatywne, zważywszy na dziesiątki różnych, niekoniecznie dobrych przyzwyczajeń na tej ziemi i na nasze, raczej spokojne sumienie – konstatuje pani Monika.

Dzięki zbiórkom darów w gimnazjum nr 1 oraz w gimnazjum nr 7 im. UNICEF w Zielonej Górze, dzięki wsparciu pani Małgorzaty Chalcarz – BCD, a także dzięki pomocy osób prywatnych (m.in.: dr. Zygmunta Paska, Marka Partyki, Zofii Rohatyńskiej), zostały przygotowane paczki, zawierające głównie żywność – tak bardzo potrzebną, w trudnych, ukraińskich realiach. Na Święta Bożego Narodzenia ponad 70 paczek fundacja wysłała rodzinom we Lwowie, Siemianówce, Krzemieńcu, Zbarażu, Samborze, Szepetówce, Grudniawce i Czerwonym Kwiecie. To najcięższy transport w roku, a z drugiej strony granicy – bardzo oczekiwany…

W styczniu br. Monika i Andrzej Michalakowie wysłali 50 paczek – z przeznaczeniem dla lekarzy polskich we Lwowie i Stanisławowie, dla parafii w Sokalu i Miżyńcu; dla rodzin indywidualnych we Lwowie, Szepetówce, Klesowie i Draganówce.

Maria Basza
Tekst ukazał się w nr 3 (175) 12-25 lutego 2013

 

Czytaj też:

Wypakowana po brzegi miłością

 

Pani Waleria

 

Powołano fundację im. Henryka Mosinga

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X