Kolory Czarnobyla

Kolory Czarnobyla

Wystawa fotografii Magdaleny Ziółkowskiej Kolory Czarnobyla została otwarta 12 maja br. w kawiarni Nowy Świat Muzyki przy ul. Nowy Świat 63 w Warszawie.

Wystawa jest fotograficznym podsumowaniem moich trzech wypraw do strefy zamkniętej wokół Czarnobyla (2012, 2014 i 2016, za każdym razem był to październik). Co mnie skłoniło do pierwszego wyjazdu? Znaleziona w Internecie informacja, że takie wyjazdy w ogóle są organizowane. To zadziałało jak impuls – dzieciństwo spędziłam na Białorusi, gdzie o Czarnobylu mówiło się często, nawet podczas spacerów po lesie rodzice powtarzali: „nie jedz jagód, bo są radioaktywne”. Jako dziecko słyszałam już o licznikach Geigera, o opuszczonym mieście Prypeć.

Fot. Magdalena Ziółkowska

Wspomnienie z dzieciństwa, zamiłowanie do Wschodu (wcześniej podróżowałam już wiele razy do Rosji i na Ukrainę) i chęć przeżycia czegoś niezwykłego – to wszystko sprawiło, że tego samego dnia zapisałam się na wyjazd, który rozpoczął się miesiąc później. Pojechałam bez specjalnego przygotowania – wzięłam aparat, zwykłe ubrania i walizkę na kółkach, byłam sama. Na miejscu zbiórki przeżyłam szok, bo okazało się, że grupa jest dużo większa niż się spodziewałam (pełnowymiarowy autokar na ponad 40 osób), a znaczna jej część to mężczyźni w bojówkach, wojskowych butach, uzbrojeni w liczniki Geigera, latarki, statywy, a nawet maski przeciwpyłowe. Niektórzy byli w strefie już kilka razy.

Fot. Magdalena Ziółkowska

Po długiej podróży autokarem i pierwszym noclegu w Sławutyczu (miasto, do którego zostali przesiedleni mieszkańcy Prypeci), nadszedł ten dzień, kiedy o świcie z grupą wsiadłam w pociąg pracowniczy i pierwszy raz przekroczyłam granicę strefy.

Fot. Magdalena Ziółkowska

Dokładnie w tym momencie zacinający od kilku dni ulewny deszcz ustał i powoli zza chmur wyłoniło się słońce. Za oknami rozpościerały się lasy w jesiennych barwach. Nic w tym momencie nie przypominało o tragicznej historii tego miejsca. Świadczą o niej dopiero miejscowości i budynki, w których znaleźliśmy się później. Rdza, łuszcząca się farba, porzucone zabawki – to wszystko składa się na obraz, którego nie sposób zapomnieć. Przygnębiający, ale jednocześnie fascynujący.

Fot. Magdalena Ziółkowska

W fotografii zawsze interesowały mnie detale, architektura, struktura. Opuszczone miasto, które w dodatku przypominało mi w jakiś sposób to, w którym spędziłam dzieciństwo (Mińsk), okazało się dla mnie ogromną inspiracją do fotografii – poszukiwania barw, kontrastów, śladów przemijania. Stało się inspiracją do kolejnych wypraw, zakupu większej karty pamięci do aparatu i poszukiwania podobnych miejsc w Polsce, gdzie również znajdują się budynki pozostawione działaniu natury. Jako rzeźbiarka pracująca w zawodzie jubilera fotografię zawsze traktowałam bardzo osobiście. Tworzyłam nie na pokaz, lecz do przysłowiowej szuflady, czyli foldera na komputerze, ewentualnie do galerii na prywatnym profilu facebookowym. Wystawa „Kolory Czarnobyla” jest więc jednocześnie premierą moich fotografii ze strefy.

Zapraszam serdecznie,

Magdalena Ziółkowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X