Kościół z Bukowiny

Kościół z Bukowiny

Z Heleną Krasowską o jej książce „Bukowina. Żywa historia kościoła” rozmawiał Mirosław Rowicki.

W 2006 roku ukazały dwie Pani książki „Górale polscy na Bukowinie Karpackiej” o której była mowa w Kurierze Galicyjskim nr 9 (205) i „Bukowina. Żywa historia kościoła”?
Rok 2006 był dla mnie rzeczywiście rokiem, kiedy świat ujrzały dwie książki. Książki te pod względem teoretycznym, metodologicznym i materiałowym są różne. Książka o kościele storożynieckim i bukowińskim była pisana początkowo pod kątem, aby wydać folder lub małą broszurę z okazji 100-lecia parafii katolickiej w Storożyńcu na Bukowinie. Materiał rozrastał się, a w efekcie zdecydowaliśmy się z księdzem Stanisławem Irisikiem, że wydamy to w formie książkowej, w polskiej i ukraińskiej wersji językowej.

Czy były parafie katolickie na Bukowinie przed wojną?
Przed pierwszą wojną światową na terenie Bukowiny istniało 30 parafii rzymskokatolickich, podzielonych na trzy dekanaty: czerniowiecki, gdzie duszpasterzem był ks. prałat – Niemiec, radowiecki z duszpasterzem zniemczonym Czechem oraz suczawski z księdzem Polakiem. Do tego ostatniego dekanatu należeli wszyscy Polacy, większość Niemców i Węgrzy. Parafie bywały mieszane narodowo. Księża tam pracujące nie biorąc pod uwagę swoją narodowość odnosili się do wszystkich swoich parafian z jednakową pieczołowitością, na co szczególny nacisk kładły zarządzenia lwowskiej kurii metropolitalnej.

Ilościowo Niemcy-katolicy przeważali nieznacznie nad Polakami. Mimo to panował zwyczaj nazywania kościoła katolickiego „polskim”. Księża bywali narodowości polskiej, niemieckiej lub słowackiej (ze względu na znajomość języka węgierskiego). Wszyscy dobrze znali język swoich parafian i zarówno przy pełnieniu funkcji duszpasterskiej (poza liturgią łacińską), jak też w kontaktach prywatnych i towarzyskich posługiwali się językiem odpowiadającym językowi rozmówcy. Kazania w parafiach językowo mieszanych głoszono na przemian po polsku lub po niemiecku. Taka sytuacja istniała w Kościele katolickim na Bukowinie do końca rządów austriackich.

Jak wyglądały dzieje kościoła katolickiego, a bardziej parafii w Storożyńcu po II wojnie światowej?
Po podziale Bukowiny w 1944 roku na północną i południową dokonał się gwałtowny zwrot w życiu religijnym Polaków, zaś cześć Niemców w 1940 roku wyjechała do Niemiec. Nastąpiły niepewne czasy dla Kościoła katolickiego, prześladowanego aż do 1990 roku. Tak działo się nie tylko na Bukowinie, ale także w całym byłym Związku Radzieckim.

W latach 1945-1990, należąca do dekanatu czerniowieckiego archidiecezji lwowskiej parafia pw. św. Anny w Storożyńcu, przeżyła upadek. Przedstawiciele władzy zabrali wiernym klucze do kościoła, a budynek świątyni przeznaczyli na własne cele. Na Bukowinie północnej pozostali wówczas zaledwie dwaj księża – Józef Andrzejewski i Franciszek Krajewski.

Rozkwit działalności duszpasterskiej nastąpił po rozpadzie Związku Radzieckiego. Tuż po „pieriestrojce” do Czerniowiec przyjechali katoliccy księża: Wiktor Antoniuk i Anatol Szpak, którzy ukończyli seminarium duchowne w Rydze. Wtedy to odzyskano główny kościół katolicki w Storożyńcu, a także kolejne kapliczki i kościółki w pobliskich wsiach. Długi okres wpływów komunizmu sprawił, że praca nad odrodzeniem polskości i katolicyzmu nie była łatwa.

Parafialny kościół pw. św. Anny w Storożyńcu został wiernym oddany w 1990 r. Do parafii tej należą wspólnoty wiernych z okolicznych wsi niezbyt odległych od ośrodka centralnego – Storożyńca. Od 1993 roku parafię storożyniecką obsługują księża misjonarze ze Zgromadzenia św. Wincentego à Paulo z Krakowa.

Księża Misjonarze rozpoczęli swą misję na Bukowinie zamieszkałej przez Polaków, Rumunów, Ukraińców i Cyganów. Po przybyciu zastali jeszcze ślady języka i tradycje kultury polskiej, patriotyzmu i katolicyzmu. Mieszkańcy mówią różnymi odmianami polszczyzny i kultywują obrzędy związane z rokiem liturgicznym. Wśród parafian są m.in. górale, których przodkowie osiedlili się na Bukowinie w 1803 r. Przybyli oni z regionu czadeckiego, dziś położonego na terenie Słowacji. Ich potomkowie mieszkają głównie w Starej Hucie, Dolnych Piotrowcach i do dziś posługują się charakterystyczną dla nich gwarą. Spośród innych grup na Bukowinie górale zachowali najsilniejsze poczucie tożsamości narodowej, językowej oraz religijnej. Pozostałe dwie grupy Polaków osiedliły się na Bukowinie w latach 80. XVIII w; wywodzą się ze wschodniej Galicji i z Małopolski. Posługują się polszczyzną bukowińską, odmianą polszczyzny południowo-wschodnich Kresów z licznymi wpływami języka i kultury ukraińskiej. W religii i tradycji rzymsko-katolickiej widoczne jest oddziaływanie tradycji prawosławnej.

Czy na Bukowinie także jest stereotyp Polaka-katolika?
Bardzo ważnym elementem świadomości narodowej we wszystkich miejscowościach jest wyznanie. Podstawą stereotypu Polaka na całej Bukowinie nadal pozostaje przekonanie, że jeżeli ktoś jest Polakiem to znaczy, że jest katolikiem i odwrotnie: jeżeli chodzi do kościoła i wyznaje wiarę rzymskokatolicką – jest Polakiem. Przywiązanie do języka polskiego jest bardzo silne, zwłaszcza w Starej Hucie, Dolnych Piotrowcach i Dawidenach Zrębie.

Jak jest z wprowadzeniem do liturgii języka ukraińskiego?
Są miejscowości, w których parafianie sami proszą księży, aby głosili kazania w języku zrozumiałym, tzn. ukraińskim. Przykładem jest wieś Panka, gdzie w okresie Wielkiego Postu w imieniu parafian wystąpiła Maria Klusyk, prosząc księdza o możliwość odmawiania Drogi Krzyżowej w języku ukraińskim. Dla misji kościoła katolickiego istotne jest dotarcie z Ewangelią i nauczaniem w takim języku, który jest dla słuchaczy zrozumiały. Problem polega na tym, że na Bukowinie są wsie nie tylko z liczebną przewagą Polaków (Stara Huta), ale też takie, gdzie przeważają Rumuni (Korczeszty, Czeresz, Dolne Piotrowce) lub Ukraińcy (Panka, Żadowa), gdzie Polacy stanowią w tym tyglu językowym i religijnym są mniejszością.

Z dzieciństwa pamiętam modlitwy w języku polskim, których nauczyli mnie rodzice, ale treści tych modlitw już nie potrafili wyjaśnić, gdyż językiem był w mojej rodzinie – ukraiński. Dopóki nie nauczyłam się języka polskiego w Polsce na studiach, odmawiałam je rozumiejąc niewiele. Kiedy usłyszałam po raz pierwszy mszę w języku ukraińskim nie znałam całego rytuału nabożeństwa, mimo, że wszystko rozumiałam. Myślę, że tak jest w wielu przypadkach. W każdej z wymienionych parafii pertraktacje z księdzem co do wyboru języka w kościele prowadzą osoby starsze, znające język polski. Należałoby uwzględnić jednak dzieci i młodzież: jaki język rozumieją i w jakim języku chcą wysłuchać Ewangelii i kazania. To one są bowiem przyszłością wspólnoty.

Należy podkreślić, że w większości parafii wierni żądają, aby językiem liturgii był język ukraiński. Taki stan jest w parafiach zamieszkałych przez Polaków, przodkowie których pochodzili z Małopolski i Galicji. W tych samych parafiach odnaleźć można największa liczbę mieszanych polsko-ukraińskich małżeństw. Polski język w liturgii przeważa tylko w Dolnych Piotrowcach, Starej Hucie i Dawidenach Zrębie, gdzie przodkowie Polaków są góralami pochodzącymi z okolic Czadzcy na Słowacji.

W wielu parafiach msze odprawiane są w obydwu językach: polskim i ukraińskim. Zależy to m.in. od tego, który ksiądz w danej parafii odprawia mszę i jakim językiem lepiej się posługuje. Warto wspomnieć, że często parafianie sami odczytują listy zawarte w czytaniach mszalnych i śpiewają pieśni w języku ukraińskim, dobrze im znanym. Język ukraiński wszedł już na dobre do liturgię kościoła katolickiego w Pance i Storożyńcu.

Jak można ocenić posługę kapłańską Księży pracujących w parafii storożynieckiej?
Wielki wpływ na pogłębienie wiary mieli niewątpliwie Księża Misjonarze i Siostry Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, pracujący w parafii od przełomu 1993/1994 r., którzy swoją działalnością duszpasterską objęli parafię w Storożyńcu oraz parafie w okolicznych wsiach. Do ich zasług należy duszpasterstwo prowadzone w 15 miejscowościach; katechizacja dzieci, młodzieży i dorosłych; zorganizowanie i prowadzenie grup parafialnych takich jak Wincentyńska Młodzież Maryjna (Dolne Piotrowce, Stara Huta, Dawideny Centrum, Panka); Stowarzyszenie Pań Miłosierdzia AIC (Storożyniec, Stara Huta, Panka, Dolne Piotrowce, Dawideny Centrum); Róże Różańcowe (Storożyniec, Baniłów, Dawideny Centrum, Dolne Piotrowce, Korczeszty, Panka, Stara Huta), kursy językowe, w tym nauka języka polskiego; kursy animatorskie i teatralne; utworzenie zespołów muzycznych oraz udział zespołu Bukowina w Festiwalu Piosenki Religijnej Vincentiana w Krakowie (od 1994 r.); pielgrzymki w obrębie parafii, a także do Polski, Lwowa, 9 pieszych pielgrzymek do Kaczyki (Rumunia); organizowane od 1997 roku Wakacje z Bogiem; poradnictwo rodzinne. Księża i siostry udzielają pomocy chorym w szpitalach, w domach, zapewniają opiekę samotnym. W Storożyńcu prowadzą Kuchnię dla ubogich. Rozdzielają paczki żywnościowe, świąteczne, również pomoc w postaci obuwia, ubrań, środków czystości i przyborów szkolnych; załatwiają dożywianie dzieci; obiady dla osób starszym i rodzin wielodzietnych.

Dla parafii storożynieckiej rok 2005 był to rok jubileuszowy – setna rocznica konsekracji kościoła pw. św. Anny. Obecnie w parafii pracują księża misjonarze polskiej prowincji zgromadzenia misji na Ukrainie (wiceprowincja świętych Cyryla i Metodego) ojcowie Władysław i Mykoła. Kierunków działalności i rozwoju na Bukowinie nie brakuje. A życie pokazuje, że młodzi księża mają zdolności oraz wprowadzają nowe metody katechizacji, co oznacza, że przyszłość bukowińskiego kościoła katolickiego jest przesądzona.

Mirosław Rowicki
Tekst ukazał się w nr 10 za 31 maja – 16 czerwca 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X