Kazimiera Alberti

Kazimiera Alberti

 

Kazimiera Alberti – córka Bolechowa

 

Bolechów. Niewielkie miasteczko na trasie ze Stryja do Stanisławowa. Stoję koło ratusza. Gdy spojrzeć wokół, można zobaczyć wszędzie stare budynki, które pamiętają i okres austriacki, i międzywojenną Polskę. Wprawdzie trochę je wyremontowano, ale piętno czasu widać wyraźnie. W głowie pląta mi się myśl: „W którym z nich mogła mieszkać moja bohaterka? A może to nie tu, w centrum, tu raczej mieszkali Żydzi? Może gdzieś w okolicach kościoła, przy trakcje na Morszyn?…

Za cerkwią, co się skryła
Pochylona – w klonach,
za mostem,
popod którem ciągnie rzeki żyła…
(W małym miasteczku)

Minęło stulecie – cały wiek. Przebrzmiały na tych terenach dwie wojny światowe. Połamały ludzkie losy. Gdzie teraz szukać tych ścieżek, dróżek po których chodziła maleńka Kazia i które wyprowadziły ją w wielki świat. Moje oczy pilnie wpatrują się w przechodzące dziewczęta. Nakładam na nich postać mojej bohaterki – czy czasem nie będzie pasowała?

Suknie w kolorze lśniącej,
ciemnej terakoty,
a na ramionach płomień wąski,
purpurowy:
szal w kwiaty o dzbanuszkach
brązowych, liliowych
– ze złotem
Czarna grzywka,
co czoło aż po brwi zasłania
i oczy – podkreślone węglem
– w bok patrzące i usta
– jak nicejski gwoździk płonące, gorące
– usta pełne
– pąsowy znak pytania.
(Mój film)

Poszukuję ludzi starszych i pytam ich, czy czasem nie słyszeli oni o rodzinie Szymańskich, którzy mieszkali tu w okresie międzywojennym. Może ktoś z nich pamięta Kazię Szymańską? Nie dostaję odpowiedzi. Czas i wydarzenia zrobiły swoje. Zapomnienie. To niesprawiedliwe! Człowiek żyje i pozostawia po sobie ślad. Dlatego ważne jest dla mnie, żeby córka Bolechowa Kazimiera Alberti (z domu – Szymańska) powróciła do miasta swego dzieciństwa i pozostawiła swój ślad także w pamięci mieszkańców Bolechowa.

Dokładną datę urodzenia Kazimiery Alberti należy jeszcze określić. Nie zbadane są również początkowe lata nauki w Bolechowie.

Gimnazjum ukończyła w 1917 roku we Lwowie, studiowała polonistykę na Uniwersytecie Jana Kazimierza studiując jednocześnie w Konserwatorium Lwowskim. Po 1925 roku należała do środowiska literatów skupionych wokół Jana Kasprowicza (polskiego poety-modernisty, rektora Uniwersytetu Lwowskiego w latach 1921-22, ojca chrzestnego Andrija Franki). Debiut pierwszego tomiku wierszy „Bunt Lawin” miał miejsce w 1927 roku. W tym tomiku Kazimiera połączyła modną wówczas tematykę gór i przyrody, ale głównym bohaterem wierszy jest kobieta – osoba uczuciowa i delikatna, z elementami subtelnej erotyki. W tym samym roku ukazuje się kolejny tomik „Mój film”. A już po roku – w 1928 – powieść „Tatry, narty, miłość”.

W środowisku literackim Kazimiera spotkała Stanisława Alberti, weterana I wojny światowej, doktora prawa, filozofii i historii sztuki, publicystę i tłumacza. Współcześni byli zadziwieni tym, jak piękna Kazimiera mogła wyjść za mąż za tak stosunkowo brzydkiego mężczyznę? Ale łączyła ich miłość do literatury i sztuki. Od 1930 roku małżeństwo Alberti zamieszkało w Białej Krakowskiej, gdzie pan Stanisław był starostą. W czasie pobytu w Białej utrzymywała kontakty z kołami literackimi w całej okolicy. W ich mieszkaniu organizowano salon literacki, w którym bywalcami byli przedstawiciele sztuki i literatury. Zajęła się organizowaniem spotkań z autorami w szkołach i organizacjach społecznych. Przez pewien czas działał też kabaret artystyczny, do którego Kazimiera pisała teksty piosenek, skecze i reżyserowała przedstawienia. Kazimiera Alberti współpracowała z regionalnymi i ogólnopolskimi czasopismami i gazetami.

W tym czasie z jej dorobku poetyckiego pojawiają się wydania: „Pochwała życia i śmierci” (1930), „Godzina kalinowa” (1935), „Xenia idzie przebojem” i „Usta Italii. Poezje” (1936), „Więcierz w głębinie”, „Wiosna w domu” i „Serce zwierzęce” (1937). W tych wierszach podnoszone są tematy społeczne, tematy kobiece i tematy słowiańskie.

Ważnym momentem w jej karierze literackiej jest wydana w 1931 roku powieść „Getto potępione”, w którym opisuje życie biednych rodzin ortodoksyjnych Żydów. Pośród wielu historii jest jedna o śpiewaczce operowej, bardzo popularnej w swoim czasie – Selmie Kurc. Jest to powieść o duszy żydowskiej. Według mnie, Kazimiera Alberti mogła opisać faktycznie żydowską duszę jedynie dlatego, że od dziecinnych lat widziała ich życie w rodzinnym Bolechowie – miasteczku wielokulturowym, a później – w Białej. Na jej konto możemy też zaliczyć skandal, który wywołał oburzenie, szczególnie wśród mieszkańców Białej. Taka poważna pani! Żona samego starosty! Ten szok wywołała w 1934 roku książka „Ci, którzy przyjdą”. Na kartach powieści czytelnik został wtajemniczony w romans pomiędzy miejscową nauczycielka i uczniem. Oburzenie nie miało granic. Cały nakład książki został skonfiskowany i utwór zabroniony, jako pornograficzny.

W 1939 roku mąż Kazimiery, Stanisław, został powołany do wojska i już nie wrócił do domu. Data śmierci w przybliżeniu – rok 1940. Przypuszczalnie został rozstrzelany w Katyniu. W tym czasie Kazimierę aresztowało NKWD, a podczas wojny przebywała w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück, znanym jako „piekło Kobiet”. Po wojnie Kazimiera chciała powrócić do Białej, ale komunistyczny rząd Polski dał jej do zrozumienia, że powinna opuścić kraj. Pisarka poprosiła wtedy o pomoc społeczność żydowską i przeniosła się do Włoch.

Tu osiadła w Bari. Nadal prowadziła działalność literacką, parała się eseistyka i reportażem. Spod jej pióra wyszły: „Dusza Kalabrii” (1950), „Sekrety Apulii” (1951), „Magia Liguryjska” (1952), „Kampania, wielki teatr” (1953), „Na sycylijskim wozie” (1953). Po raz drugi wyszła za mąż za włoskiego literata Alfo Cocolę. Zmarła 28 maja 1962 roku w Bari. Pisała do końca życia.

W komunistycznej Polsce jej twórczość była zabroniona. Dopiero w demokratycznej Polsce jej utwory i pamięć o niej powróciły do kraju, a szczególnie do Bielska-Białej. W 2000 roku władze miasta nadały jej imię jednej z nowych ulic miasta, a w 2009 roku na budynku, gdzie zamieszkiwało małżeństwo Alberti odsłonięto tablicę pamiątkową. W Teatrze Polskim w Bielsku-Białej 5 stycznia 2009 roku odbyła się premiera sztuki Kazimiery Alberti „Salon literacki”, będący swoistą biografią autorki.

Stoję w Bolechowie – mieście rodzinnym Kazimiery Alberti i mam nadzieję, że za jakiś czas i tu, na jej ziemi rodzinnej wspomną też o niej, jako o wybitnej rodaczce i któraś z dziewcząt, przechodzących obok mnie, przeczyta kilka strof z jej wierszy. Mam nadzieję.

Dmytro Wesołowski
Tekst ukazał się w nr 202 za 31 marca – 14 kwietnia 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X