Jesteś w stresie – pisz książkę Paulina Jarkiewicz (fot. Krzysztof Szymański)

Jesteś w stresie – pisz książkę

Taką receptę na stres podała Czytelnikom Kuriera podczas spotkania z młodzieżą w szkole nr 24 we Lwowie Renata Paulina Jarkiewicz, autorka książki „Po skarby Hiszpanii”, wydanej przez Navae Res w 2014 roku.

Na co dzień Paulina Jarkiewicz (woli używać drugiego imienia) jest dyrektorem w dużej firmie ubezpieczeniowej. Praca ta wymaga koncentracji, precyzji, umiejętności planowania i kierowania grupą współpracowników – wszystko to czasami bywa stresujące. I to właśnie w pisaniu opowiadań i powieści pani Paulina znajduje wyjście z codziennych napięć i kłopotów. Ale nie o tym rozmawiała podczas spotkania z uczniami V klasy w szkole nr 24. Przywiozła swoją pierwszą wydaną drukiem książkę pt. „Po skarby Hiszpanii”, którą napisała w wieku… 15 lat. Młodym słuchaczom opowiedziała przede wszystkim rzeczy, które mogą im się przydać przy pisaniu zwykłych wypracowań. Mówiła o tym, że trzeba najpierw stworzyć plan wypracowania, a dopiero potem obudowywać go opisami, detalami i wydarzeniami, które chcemy przedstawić. Opowiadała też o swej twórczości i o pierwszym opowiadaniu, które napisała mając 8 lat.

Przedstawiła kulisy tworzenia swej książki: mozolne dopracowywanie detali historycznych, ubioru bohaterów, okoliczności wydarzeń i ich chronologii – tego wszystkiego, co wymaga powieść historyczna. Dopiero po tym tekst może trafić do wydawnictwa, które zgodzi się je opublikować. I na tym nie koniec. Tu zaczyna się praca z redaktorem, korektorem, ilustratorem. Dopiero po tym wszystkim książka ukazuje się na półkach księgarni. Charakteryzując krótko swoją książkę autorka podkreśliła:

– Moja książka była pisana z pasją, jako odskocznia od codzienności. Jej zadaniem jest przeniesienie czytelnika w inny świat, oderwanie od dnia codziennego – powiedziała Paulina Jarkiewicz. – Jest w niej zawarta pozytywna energia. Jej konstrukcja zbudowana jest tak, aby od początku do końca trzymała w napięciu, tzn. czytała się „jednym tchem”. Przygoda goni przygodę, a bohaterowie ledwo wyjdą z jednej opresji, a już za chwilę mają kolejny problem do rozwiązania. Myślę, że dużym atutem książki jest humor. Zawiera zarówno humor sytuacyjny, jak i słowny. Największą rolę w moich książkach odgrywają dialogi. Celuję bardziej w szybkiej, często dowcipnej, wymianie zdań niż rozwlekłych monologach. Akcja powieści rozgrywa się w XVI-wiecznej Anglii i toczy głównie na morzu. Bohaterami książki są załogi dwóch okrętów korsarskich rywalizujące miedzy sobą o prym wśród korsarskiej braci i liczbę skrzyń kosztowności zdobytych na Hiszpanach. Dowódcą jednego z galeonów jest kobieta – Miss Blood. To świadomy wybór bohatera. Coś innego. Szalona, zadziorna niewiasta dowodząca galeonem pełnym facetów. Taka osóbka, z którą lepiej nie zadzierać. Czyli to wszystko, co „chwyta” młodzież w takim wieku, co przykuwa jej uwagę i rozbudza wyobraźnię. Książkę chętnie czytają chłopcy – bo bohaterami są piraci, walki morskie, przygody… Ale też i coś jest atrakcyjnego dla dziewcząt – to postać głównej bohaterki: kapitan Miss Blood.

Młodzież zasypała autorkę pytaniami: o czym pisała w pierwszej powieści, jak miała na imię pierwsza bohaterka, czy lubiła w dzieciństwie bawić się lalkami, czy lubi podróże, kiedy pisze swoje powieści, jak wiele ich już ma, czy woli pisać długopisem czy na komputerze, czy trudno jest napisać powieść… itd., itd. Paulina Jarkiewicz cierpliwie odpowiadała na wszystkie. Następnie przez dłuższą chwilę rozdawała autografy i robiła selfie z uczniami.

Udzieliła również krótkiego wywiadu dla Czytelników Kuriera.

Czy była to pierwsza tego rodzaju prezentacja pani twórczości?
Pierwszą prezentację książki „Po skarby Hiszpanii” miałam w polskiej szkole na Litwie. Tam, jak i tu, atmosfera była serdeczna i gorąca. Młodzież zadawała wiele pytań. Ciekawiło ich jak powstaje książka; co trzeba umieć, żeby pisać powieść i wiele innych pytań. Muszę przyznać, że idąc tu byłam bardziej zestresowana niż przed spotkaniem zawodowym, które miałam wcześniej we Lwowie.

Mówiła Pani na spotkaniu, że najbardziej wymagającym recenzentem jest pani ojciec…
O tak. Gdy daję mu do przeczytania jakiś fragment książki, czyta go bardzo wnikliwie i czasami wymaga ode mnie wyjaśnień, bo czegoś nie rozumie. W takim wypadku przerabiam całe fragmenty książki. Tata zwraca mi też uwagę na detale stylistyczne. Dlatego po jego redakcji uważam, że książka jest już niemal doskonała. Niemal – bo zawsze się można do czegoś przyczepić (uśmiech).

Czy twórczość pomaga pani w pracy zawodowej?
Nie tyle w pracy zawodowej, co w relaksie od niej. Czasami zdarza się, że mam bardzo napięty dzień. Wracam do domu późno i nie mogę zasnąć, bo wiele myśli przetacza się jeszcze po głowie. Wtedy najchętniej zaczynam pisać. Dwie godziny przeniesienia się w inny świat wspaniale pomaga, relaksuje, daje chwilę wytchnienia. Pozwala emocje ubrać w słowa i wyrzucić ze swej głowy. Dlatego uważam, że pisanie jest najlepszym lekarstwem na stres.

Czy bohaterka „Po skarby Hiszpanii” ma coś z pani?
No chyba coś ma (śmiech). Każdy bohater ma coś ze swego twórcy. Miss Blood, podobnie jak ja, ma na co dzień do czynienia z mężczyznami. Jest twarda i zdecydowana. Ma moje poczucie humoru i cięty język. (śmiech). Ale na poważnie: nie starałam się specjalnie, żeby była do mnie podobna. Niektórzy pytają mnie, czy postać na okładce, to też ja. W redakcji nie widzieli mnie przy projektowaniu okładki, tak że wszelkie podobieństwo do mnie jest zupełnie przypadkowe.

Jak pojawiło się zamiłowanie do twórczości?
Wyrosłam w rodzinie humanistów i chyba to zaważyło. Rodzice widzieli we mnie również kogoś z tego kręgu. Początkowo chciałam zostać archeologiem. Podobnie jak rodzice miałam iść na prawo, ale w klasie maturalnej postanowiłam studiować zarządzanie – czyli na coś zupełnie odrębnego, nauki ścisłe. Ale te humanistyczne ciągoty we mnie pozostały i stąd zamiłowanie do powieści historycznych.

Kto był pierwszym czytelnikiem pierwszego pani opowiadania?
Pokazałam go mojej najlepszej koleżance. Bardzo jej się podobała postać i przygody mojej pierwszej bohaterki – królewny. Podobało jej się na tyle, że gdy bawiłyśmy się lalkami, to odgrywałyśmy scenki z tego opowiadania.

Jaki stosunek do pani twórczości mają przełożeni?
Moje hobby nie koliduje z moją pracą zawodową. Ale byłam bardzo mile zdziwiona, gdy mój przełożony kupił w księgarni moją książkę.

Czy jest to pani jedyna książka jak dotychczas?
Nie. Pisząc od ósmego roku życia mam trochę dorobku w szufladzie (śmiech). Ta jest pierwsza wydana drukiem. Właśnie skończyłam pisać powieść z czasów napoleońskich, która rozgrywa się w Księstwie Warszawskim w przededniu ataku na Rosję. W przygotowaniu jest kolejna – też historyczna, ale na razie nie zdradzę o czym. Chcę, żeby moje książki docierały do czytelników w różnym wieku. „Po skarby Hiszpanii” zaczęłam pisać mając 15 lat, stąd trafia ona do czytelnika właśnie w tym wieku. Kolejne moje powieści, pisane później, są dla coraz starszych czytelników. Moja twórczość „rośnie” razem ze mną.

Dziękuję za rozmowę

Książkę Renaty Pauliny Jarkiewicz „Po skarby Hiszpanii” można uzyskać, zgłaszając się w najbliższym czasie do szkoły nr 24 do pani Wioletty Ilczuk, która układa listę chętnych do kupienia tej powieści. Książka dostępna jest też w wersji e-book.

Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 23–24 (243–244) 18 grudnia 2015 – 14 stycznia 2016

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X