Jak zabrać się do poszukiwania swoich przodków

Listopad. Czas tęsknoty za bliskimi, za rodziną, czas wspomnień o tych, których już nie ma pośród nas. To czas najbardziej związany z naszymi przodkami, czyli z genealogią.

Na genealogię nigdy nie jest za późno, nigdy też nie jest za wcześnie. Każdy,w którymś momencie zaczyna się zastanawiać skąd pochodzi, jakie są jego korzenie.To zaskakujące, jak wiele czerpiemy od starszych pokoleń, czasami nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Jak ważna jest pamięć starszych, której my sami nie mamy prawa posiadać. Możemy tylko pytać, o ile jest jeszcze kogo. Jeśli naszych bliskich nie odwiedzamy już tylko na cmentarzu.

Poszukiwania przodków na terenie obecnej Ukrainy nie są tak trudne, jakby mogło się to wydawać. Przede wszystkim zacząć jednak musimy od najbliższych. Należy wypytać rodzinę i seniorów o wszystkie szczegóły z ich pamięci dotyczące naszych przodków. Pamiętajmy, że dziadkowie naszych dziadków, to już cztery pokolenia wstecz. Zaopatrzeni w podstawową wiedzę o naszych przodkach cofamy się w przeszłość. Jeśli nie wiemy, gdzie nasi krewni urodzili się, warto wyciągnąć odpis aktu zgonu, z miejsca gdzie zmarli. W takim akcie zgonu znajdować się będzie data i miejsce urodzenia oraz imiona rodziców i nazwisko panieńskie matki zmarłej osoby. To już całkiem duża garść informacji. Wtedy też możemy przystąpić do szukania miejscowości, z której pochodzą nasi bliscy.

Duża ilość ksiąg metrykalnych z terenów zabużańskich znajduje się w Polsce. Metryki, które zostały wytworzone poniżej 100 lat temu znajdziemy w USC Akta Zabużańskie w Warszawie. Można się do nich zwrócić telefonicznie, mail’em lub listownie i otrzymać odpis aktu metrykalnego, taki sam jak w innych USC na terenie Polski.

Starsze księgi metrykalne są przechowywane w różnych miejscach, takich jak Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, Akademia Teologii Katolickiej w Krakowie (Archiwum Baziaka), na KUL w Lublinie, w Archiwum Archidiecezjalnym w Drohiczynie i Przemyślu, a także w wielu innych miejscach. Najwięcej informacji dostępnych jest z terenów II RP, niestety w tym zbiorze słabo reprezentowany jest Wołyń. Duża część ksiąg metrykalnych została zmikrofilmowana i jest dostępna w Centrum Historii Rodziny kościoła Mormonów w Warszawie i we Wrocławiu po uprzednim zamówieniu interesującego nas materiału online.

To, tego czego nie ma w Polsce, można czasem znaleźć na Ukrainie. Praca w archiwach Ukrainy wymaga jednak przygotowania. W zasadzie w każdym z archiwów należy uzasadnić chęć pracy i wykazać powiązania genealogiczne z poszukiwanymi członkami rodziny. Zgoda od dyrekcji na korzystanie z zasobów archiwum jest udzielana zazwyczaj od ręki, ale na zamówione materiały można czekać i kilka dni. Pracownicy archiwum odnoszą się z sympatią do poszukujących. Czasami są w stanie pomóc. Każde archiwum rządzi się jednak własnymi prawami i swoim cennikiem. Różne są dni i czas otwarcia archiwów. W archiwach można, dla przykładu, fotografować dokumenty własnym sprzętem, ale opłata za zdjęcie jest odmienna w różnych archiwach (Lwów 50 hr/1 dok., Chmielnicki 4 hr/1 dok., Żytomierz 70 hr/1 dok., etc.)

Ksiąg metrykalnych, których nie znaleźliśmy w Polsce, ani też w archiwach na Ukrainie, można jeszcze szukać na parafii (duża rzadkość) bądź w miejscowym urzędzie stanu cywilnego. Pamiętając, że całkiem niedawno, przeglądałam XIX-wieczne księgi metrykalne w ZAGSie w miasteczku nad Zbruczem, wiem, że można tam znaleźć absolutne perełki. Aby jednak otrzymać kopie z interesujących nas materiałów genealogicznych, należy zaopatrzyć się w szereg dokumentów potwierdzających naszą relację rodzinną z poszukiwanym przodkiem. Gdy szukamy np. aktu zgonu prababci (po mieczu), która zmarła przed wojną, musimy mieć ze sobą: akt zgonu dziadka (syna prababci), w którym prababcia będzie ujęta, akt urodzenia ojca – w którym będzie ujęty dziadek i nasz akt zgonu bądź inny dokument z imieniem ojca, potwierdzający fakt, że jesteśmy spokrewnieni. Ode mnie wymagano również tłumaczenia przysięgłego paszportu na język ukraiński, ale być może była to tylko złośliwość urzędników, zakładając, że paszport jest dokumentem międzynarodowym.

Kończąc temat… nigdy nie jest za późno, ani też za wcześnie, aby zająć się poszukiwaniem swoich korzeni, choć ja, jako zawodowiec, zawsze uprzedzam: „Genealogia jest chorobą zaraźliwą i nieuleczalną”.

Marta Czerwieniec
Tekst ukazał się w nr 21 (217) 18–27 listopada 2014

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X