Inny tekst

To miał być inny tekst. Zupełnie inny. Tymczasem to, co stało się 13 listopada w Paryżu zmusiło mnie do zmiany zamiarów.

Nie potrafię czymś innym, jak paryskie zamachy, się zająć – prawda w trochę szerszym kontekście. To, że w Paryżu stała się tragedia, jest chyba oczywiste dla wszystkich. Do wielu francuskich domów zapukało w tym dniu nieszczęście. Niby to daleko od nas. Bardzo daleko! Jednak jestem przekonany, że to co się w Paryżu stało, nie tylko Francji dotyka. Tak, to Francuzi wprowadzili stan wyjątkowy, zamknęli granicę, to francuska policja i wojsko patrolują ulice. Jednak, moim zdaniem, paryskie zamachy są częścią pewnej sekwencji zdarzeń rujnujących ten świat, do którego przywykliśmy i w którym pokładaliśmy nadzieję.

Pragnę przypomnieć, z jaką nadzieją witaliśmy rok 2000. Dwudziesty pierwszy wiek miał być erą powszechnej szczęśliwości. Na początku nowego stulecia żyliśmy w mniej więcej ustabilizowanym świecie i nawet jeśli gdzieś toczyły się wojny, to było to „daleko”. Niby wszystko w naszym życiu było przewidywalne i jasne. Tak w osobistym, jak i w makro wymiarze. Tymczasem, rok za rokiem, ten świat, w którym żyć przywykliśmy, ulegał (i nadal ulega) destrukcji. Terroryzmy przeróżne, agresja, wojny, nieszczęścia coraz bliżej podkradają się do naszych drzwi. Już nic dzisiaj nie jest oczywiste. Wolność, granice, bezpieczeństwo – wszytko znajduje się pod coraz większym znakiem zapytania. Ja nie straszę, ja fakt stwierdzam. I jak każdy człowiek, któremu nieobca jest potrzeba refleksji, myślę – dlaczego tak? Nie jestem wszechwiedzący i (na szczęście!) geniuszem też nie jestem, ale wydaje mi się, że kilka przyczyn stanu tego znalazłem.

Po pierwsze – obojętność przyzwoleniu równa. W zła obliczu, wielokrotnie Świat i Europa udawały, że przecież „nic się nie stało”. Udają nadal. Tragedia w Bośni, Czeczenia, Gruzja, Palestyna, wojna na Ukrainie, aneksja Krymu, wyniszczanie Kurdów, Irak i Syria… To tylko kilka przykładów. Gdzie są błyskawiczne reakcje, skuteczne sankcje, sprawiedliwe wyroki? Jeśli już są, to post factum – gdy zdążą wyrosnąć setki, tysiące mogił. Zgoda na zło, lekceważenie niesprawiedliwości, zamykanie oczu na zbrodnie (bo to przecież gdzieś tam, daleko) powoli niszczą fundamenty znanego nam świata. Dzieje się tak, bo zło jest podstępne. Gdy nie zostanie powstrzymane właśnie tam, daleko, to trzeba się liczyć z tym, że wcześniej czy później i do naszych drzwi zapuka. W piątkowy wieczór zapukało we francuskie drzwi. Nie zareagujemy – jutro zapuka w nasze. To, że gdzieś daleko, granice przestały być granicami, stanowi bezpośrednie zagrożenie i dla naszych granic poszanowania. Dlatego, jakby daleko to nie było, nie wolno udawać, że nic się nie stało. Trzeba reagować na zło najmniejsze. Inna sprawa, jak konkretnie i kto ma reagować. Przyznaję się z pokorą – nie wiem dokładnie. Jednak są przecież ludzie do tego powołani – mądrzejsi i dostojniejsi ode mnie. Służby wszelakie im służą, wojska salutują. W końcu też – za to, by wiedzieć co zrobić powinni, kasę biorą. Dlatego z nadzieją właśnie na tych „wielkich” patrzę i chcę ufać, że wreszcie się przebudzą, zareagują, a ich głośne „nie!” nie tylko do wydarzeń w Paryżu będzie się odnosiło.

Po drugie – kasa. Tak, tak – kasa. W imię interesów przeróżnych, na zło oczy się zamyka. Umowy, kontrakty, ceny za baryłkę – przecież dla wielu to ważniejsze od życia. Przecież to nie ICH życie. Znowu w głowie kotłują mi się dziesiątki przykładów. Najprostszy: a kto tym terrorystom broń sprzedaje? Może ten ktoś broń im sprzedaje wierząc, że to tylko by na strzelnicy postrzelać? A może ma to gdzieś, bo kasa ważniejsza od życia? I jeszcze, z poprzednim związane, pytanie – a ta kasa na broń to skąd? Z babcinej emerytury? Bez odpowiedzi pozostawiam. Inny przykład – wojna na Ukrainie i sankcje. Wojna wojną, sankcje sankcjami, a biznes biznesem! I już kontrakty z Gazpromem podpisane, Simens inwestuje, wicekanclerz (niby prywatnie) gości… Furda, że ukraińskie dzieci, żołnierze, żony! Furda Tatarzy Krymscy! Kasa – dolary, euro, franki, jeny, ruble! Naprawdę to tak trudno zauważyć, że stary świat, wartości jego, są sprzedawane?

Po trzecie – obłuda. Na organizacjach międzynarodowych się zatrzymam. ONZ. Niestety, to nie ten sam ONZ który ze wspomnień znamy. To ubezwłasnowolniony klub dyskusyjny, nie potrafiący dzisiaj obronić kogokolwiek. Przyczyn jest wiele, ale największa to archaiczność struktury i sposobu podejmowania decyzji. Rada Bezpieczeństwa w sprawie rozwiązania najbardziej zapalnych Świata problemów tkwi w pacie od lat. Nic dziwnego! Ktoś wyobraża sobie, że USA nie zawetuje rezolucji w sprawie Palestyny? Ktoś oczekuje, że Rosja nie zawetuje czegokolwiek, co o jej agresji na Krymie i Ukrainie mówiło będzie? Obserwatorzy ONZ? W Syrii? Na Ukrainie? W Palestynie? Nigdy! A jak już, to będą to rosyjscy obserwatorzy ONZ na Ukrainie, a amerykańscy w Palestynie. Ciekawe, kogo by Rada Bezpieczeństwa zgodziła się do Syrii wysłać… OBWE. Taaa… Ten sam problem. Nawet gorzej. Są na Ukrainie. Obserwują. Tyle, że znaczna część mych przyjaciół – żołnierzy ATO na wspomnienie o nich zgrzyta zębami. OBWE najpierw ponad rok „nie zauważyło” rosyjskich wojsk w Donbasie, potem pojawiły się poważne oskarżenia co do tego, komu wyniki swych obserwacji przekazują, a na koniec jakieś o gorzałce szepty… Czy ktoś wierzy, że dzisiejsza OBWE to ta sama, co w latach osiemdziesiątych? Że jej obserwatorzy są w stanie powstrzymać syryjską tragedię? Ukraińskiej nie powstrzymali. Tymczasem międzynarodowa społeczność obłudnie uspakaja swe sumienie – konflikt? W porządku – wysyłamy OBWE, oni tam porządek zrobią! Albo – Rada Bezpieczeństwa tym się zajęła – będzie dobrze! Przecież zrobiliśmy wszystko, co w cywilizowanym świecie zrobić można! Ręce mamy czyste! Taaa… Będzie dobrze – szczyt obłudy. Przecież wszyscy doskonale wiedzą – nie będzie dobrze! I ONZ i OBWE to dzisiaj listki figowe maskujące rozpad starego świata.

Po czwarte – asymetria. Przecież, w światowej recepcji zabity Kurd i zabity Francuz to różne wymiary tragedii. Nie zauważyliście? Po zamachu w Paryżu ŚWIAT „stanął w miejscu”. Stan wyjątkowy, zamknięcie granic, mobilizacja wojska i policji. Telewizja, gazety, internet – wszystko aż „kipi” oburzeniem i współczuciem. Tymczasem chcę zwrócić uwagę na to, że tragedie takie jak ta w Paryżu dzieją się codziennie i jakoś szczególnie nikt tym się nie przejmuje! Czy mordowani (praktycznie przez wszystkie strony konfliktu) Kurdowie niegodni są uwagi? Nie tylko oni zresztą! Czy ktoś potrafi wyobrazić sobie rozpacz ukraińskiej matki chowającej zabitego w Donbasie syna?! A co z Syryjczykiem wykopującym dzieci z gruzowiska?! Tymczasem w ocenie świata śmierć Kurda, Ukraińca, Syryjczyka jest tak jakoś oceniana, jak „śmierć mniejszej wartości”. To rodzi obojętność. To rodzi przyzwolenie. To jest zaprzeczeniem prostego przykazania – „nie zabijaj”. I to także nasz świat rujnuje.

Patrzę na świat oczyma idealisty. Nawet w najstraszniejszy czas szukam nadziei. Tak i teraz, po zamachach w Paryżu nadzieję żywię, że nasz świat się wreszcie obudzi i zrozumie, że się chwieje. Bo zobojętniał na zło, bo zaakceptował to, że wszystko jest na sprzedaż, bo od istoty rzeczy ważniejsze stało się dla niego to, jakie sprawia wrażenie, bo zasnął w błogim samozadowoleniu. Mam nadzieję, że to Paryż go obudzi.

Szczerze wszystkich przepraszam, że zamiast (tak jak większość) na paryskiej tragedii się skoncentrować, wykorzystuję ją by rozwodzić się nad mało optymistyczną wizją rzeczywistości, w której żyć nam przychodzi. Francuzom i Paryżanom współczuję i szczere kondolencje składam. Terroryzm to zło i nie ma dla niego usprawiedliwienia. Żadnego! Vive la France!

Artur Deska
Tekst ukazał się w nr 21 (241) 17-30 listopada 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X