Godne wspomnienie hrabiego Skarbka

Godne wspomnienie hrabiego Skarbka

We Lwowie hrabia Stanisław Skarbek wystawił sobie pomnik za życia – gmach teatru, od nazwiska fundatora zwanego Skarbkowskim. Nie wszyscy wiedzą, że dzięki niemu powstał pod Mikołajowem również Instytut sierot i ubogich, czyli tzw. „Zakład”. I właśnie o tym miejscu będzie mowa.

Ale nim przystąpimy do sedna sprawy, kilka słów o powstaniu Zakładu. W 1840 roku Stanisław Skarbek powołuje Instytut sierot i ubogich i w cztery lata później uzyskuje od cesarza zgodę na założenie tej instytucji. Miał to być ośrodek, w którym sieroty z całej Galicji miały być wychowywane w duchu katolickim, zdobywając tu wykształcenie, które pozwoliłoby im w przyszłości na samodzielne utrzymanie. Finansuje całą sprawę z własnych pieniędzy. Skąd je brał? W odróżnieniu od wielu rodów magnackich, których potomkowie pod koniec XVIII i na początku XIX wieku z powodzeniem przepuszczali nagromadzone przez pokolenia dobra, Stanisław Skarbek pomnaża majątek, rozwijając przemysł i gospodarkę w swoich włościach. Zaciąga kredyty, inwestuje, ale zawsze z rozwagą, i dzięki temu dorabia się fortuny. Ale nie trzyma pieniędzy w banku, lecz puszcza w kolejny obrót. To on, jako pierwszy, zaczął na naszych terenach rozwijać przemysł hutniczy, stawiając pierwszą dymarkę (piec hutniczy) w miejscowości Demnia (okolice tego samego Mikołajowa, które nabył od rządu w 1820 roku). Na utrzymanie Zakładu Stanisław Skarbek przekazał ze swych włości 28 wiosek. Kolejnym źródłem jego dochodów było dzierżawienie sali teatru na posiedzenia Sejmu Krajowego, nim został wybudowany gmach sejmowy. Te pieniądze fundator przeznaczył na cele charytatywne.

Tak kaplica wyglądała w 1959 roku (ze zbiorów Sergija Petrenki)

Niestety nie było mu dane zobaczyć swego dzieła w pełni. Umiera we Lwowie w 1848 roku. Fundacja założona przez niego jednak prężnie działa i to dzięki jej prezesowi Karolowi Jabłonowskiemu Zakład zostaje ukończony według zamysłu ofiarodawcy. A wyglądał pięknie. W centrum – potężny gmach Zakładu. Gmach centralny otaczają mniejsze zabudowania, w których mieszkały sieroty i ubodzy. Prócz tego oranżeria, sad, zabudowania gospodarcze. W 1875 roku Zakład przyjmuje 345 sierot i 51 osób ubogich. Skoro jednak mieszkali tu ludzie starsi, którzy w Zakładzie kończyli swój żywot, to musiał też być cmentarz. I właśnie o nim będzie dalej mowa.

Stanisław Skarbek zmarł we Lwowie i spoczął na Cmentarzu Łyczakowskim. Ale gdy w 1888 roku po ukończeniu budowy Zakładu na terenie przeznaczonym na pochówki wybudowano rodową kaplicę, zwłoki fundatora rodzina przeniosła właśnie do niej. Wokół tej kaplicy stopniowo zaczął formować się cmentarz. Ponieważ w sąsiedniej Demnie było wielu kamieniarzy, stawiano tu nagrobki. Po II wojnie światowej nowe władze umieściły w Zakładzie szpital dla umysłowo chorych, część zabudowań rozebrano, zaś stary cmentarz i kaplicę pod koniec lat 50. zdewastowano.

Z naszą redakcją nawiązał kontakt Sergij Petrenko, urodzony w Mikołajowie. Tu się wychowywał i doskonale pamięta okres względnej świetności tego przyzakładowego cmentarzyka i kaplicy Skarbków. W latach jego dzieciństwa nagrobki jeszcze stały, mimo iż opuszczony i zaniedbany cmentarz powoli zarastał krzewami. Kamienna kaplica, dzieło kamieniarzy z Demnej, jeszcze stała. Miała dach, i do krypty wchodziło się przez kute żelazne drzwi. Krypty nie splądrowano. Po bokach zejścia do niej były tablice informujące, że po lewej stronie niszy spoczywają szczątki fundatora Stanisława Skarbka, a po prawej – członków jego rodziny.

Z czasem pan Sergij ukończył studia i został nauczycielem matematyki, geometrii i fizyki w rodzinnym Mikołajowie. Z bólem patrzył na dewastację cmentarza, rujnację kaplicy, której mury upadły, runął dach, a nieznani sprawcy splądrowali pochówki. Pod koniec lat 90. postanowił zachować to, co się jeszcze dało. Naszkicował plan cmentarza, umieścił na nim przewrócone nagrobki, a leżące napisami do góry – spisał. W ten sposób powstała pobieżna dokumentacja resztek tej nekropolii.

W latach 90. – trudnych na Ukrainie – zajął się kamieniarką, a ponieważ pochodził z tych stron, zauważył zbieżność starych nagrobków w Demnej i przy Zakładzie. Wywnioskował, że musiała to robić ta sama ręka, a przynajmniej pochodziły z tego samego zakładu kamieniarskiego. Przy kolejnych odwiedzinach cmentarza w larach 2012-14 zauważył z niepokojem, że część przewróconych nagrobków „wyparowała” i to, co zawierał jego spis – to jedyny po nich ślad.

W obawie o los pozostałych zaczął obijać progi odpowiednich instytucji, spotykał się z osobami duchownymi różnych obrządków i wyznań, pukał do drzwi konkretnych urzędników – wszyscy go za tę działalność chwalą, ale „niczym pomóc nie mogą”. Zwrócił się z apelem do naszej gazety – może ktoś przeczyta artykuł i coś drgnie, może ktoś przyjedzie i przynajmniej obejrzy to miejsce. Prywatnie umówił się o plany geodezyjne cmentarza, o plany restauracji kaplicy Skarbków, ale sam jeden temu nie podoła.

Podczas rozmowy powiedział: „Taki stan rzeczy przynosi ujmę dla naszej kultury. Bardzo mi przykro, że tak to wygląda, że wszystko popada w ruinę. Przecież takie nazwisko jak Skarbek nie jest ostatnie dla polskiej i ukraińskiej kultury. Dla mnie odnowienie tego miejsca jest sprawą honoru”.

Apele pana Sergija nie pozostały jednak bez echa. W 2015 roku leśnicy z miejscowego leśnictwa, młodzież z Mikołajowa i aktorzy dawnego teatru Skarbka (dziś Ukraiński teatr dramatyczny im. Marii Zańkowieckiej) wysprzątali teren cmentarza, wycięli krzaki i mniejsze drzewka, zaś kaplicą zainteresował się Michał Michalski z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP.

Kropla wody kamień drąży – jak mówi przysłowie, ale czy będzie jeszcze miała co drążyć?

Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 15 (283) 15-28 sierpnia 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X