Głód książki polskiej we Lwowie

Głód książki polskiej we Lwowie

Czy, aby zdobyć książki, zwracał się pan do polskich wydawnictw, bibliotek i innych instytucji w Polsce?

To zadanie mam przed sobą. Dopiero od dwu lat jestem dyrektorem. Mam wiele problemów, szczególnie w dziedzinie kompletowania literatury. Zadanie pierwsze – zabezpieczyć należyty stan techniczny, aby wszystkie wydziały miały wyposażenie komputerowe. Bez katalogu elektronicznego jest to biblioteka dnia wczorajszego, lub nawet przedwczorajszego. Dziś w szafach są tysiące kartek, w których studenci nawet nie zawsze się orientują. Katalog elektroniczny jest natomiast absolutnie czytelny i zrozumiały.

Jak ocenia pan inicjatywę konsulatu generalnego Federacji Rosyjskiej we Lwowie, który był współorganizatorem przekazania bibliotece zbioru nowych rosyjskich wydań?
Jest to bardzo ważny krok ze strony tzn. Domu Rosyjskiej Zagranicy im. Sołżenicyna – struktury, która pracuje nad tym, aby szerzyć i popularyzować rosyjską książkę na świecie i dbać o zaspokojenie potrzeb w literaturze swojej mniejszości narodowej. Była to inicjatywa absolwentów Uniwersytetu Lwowskiego, Rosjan z pochodzenia.

Zwrócili się do Domu Rosyjskiej Zagranicy z propozycją przekazania do Lwowa zestawu książek. Cieszę się, że te książki trafiły do mojej biblioteki i będą dostępne nie tylko dla rosyjskiego czytelnika. Są to rzeczy, które w dużym stopniu dotyczą rosyjskiej kultury, ale są to wydania, które nie ukazywały się w okresie sowieckim. Są to utwory ludzi, którzy przeszli przez obozy, trafili na wygnanie. W wielu wypadkach los rosyjskiej inteligencji był analogiczny do losu ukraińskiej inteligencji, która osiadła w Krakowie czy Paryżu, w Austrii czy Niemczech, czy za oceanem.

Czy zainteresowany byłby pan taką literaturą też z Polski?
Bez wątpienia! Gdy patrzymy na to, co wydaje się we współczesnej Rosji, to możemy sobie wyobrazić co wydaje się we współczesnej Polsce!

Czy ma pan kontakt z konsulatem generalnym RP we Lwowie?
Mam dobre stosunki z konsulatem Czech. Obecnie z konsulatem Rosji. Z żalem muszę stwierdzić, że z polskim konsulatem na razie takich kontaktów nie mam. Jest to dla mnie przykre, bo od dłuższego czasu związany jestem z polską kulturą. Tłumaczyłem dzieła literatury polskiej na język ukraiński.

 

Przez 10 lat byłem członkiem Rady Fundacji „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego koło Wrocławia. Jeździłem co roku do Polski, mam tam dużo przyjaciół, kolegów. Miałem wykłady w Krakowie, uczestniczyłem w konferencjach naukowych w wielu polskich miastach.

Przed naszym spotkaniem rozmawiałem z dyrektorem Południowo-Wschodniego Instytutu Naukowego w Przemyślu dr. Stanisławem Stępniem, który powiedział, że przygotuje dla Obwodowej Biblioteki Naukowej we Lwowie po egzemplarzu każdego wydania swego Instytutu.
Byłby to nadzwyczaj korzystny krok dla obu instytucji. Pana Stanisława znam jeszcze z mojej pracy w Archiwum. Przyjeżdżał tam jako naukowiec, badał życie Symona Petlury w zbiorach Archiwum we Lwowie. Mam z nim ciepłe stosunki i przyjemne wspomnienia.

Chciałbym przypomnieć, że w Polsce istnieje wielkie lwowskie lobby. Są to organizacje Miłośników Lwowa, żyją potomkowie inteligencji, wśród której byli profesorowie Politechniki Lwowskiej, na Uniwersytecie. Wiem, że w Polsce jest wiele publikacji poświęconych naszemu miastu. Nawet w moim gabinecie jest z dziesiątek książek na ten temat, np.: „Cmentarz Łyczakowski” Stanisława Nieciei.

Redaktor Stanisława Warmbrand, była lwowianka z Akademickiej, pyta, czy jest możliwość przekazywać do biblioteki prywatne zbiory książek? Są chętni.
Oczywiście. Tym bardziej, że mamy analogiczne przykłady współpracy z ukraińską emigracją w Kanadzie, Australii. Z Rzymu mamy bibliotekę śp. ojca Dmytra Błażejowskiego. Są to bardzo cenne rzeczy, które są bardzo potrzebne szerokiemu czytelnikowi. Szczególnie dla młodego czytelnika.

Od dawna sławną we Lwowie była biblioteka literatury zagranicznej przy ul. Mularskiej. Teraz jest w strukturze naszej biblioteki. Ma bardzo bogaty zbiór, ale tam też brakuje literatury współczesnej, szczególnie polskiej. Jak byśmy mieli uzupełnienia, to moglibyśmy przekazywać to, co dostajemy w kilku egzemplarzach do bibliotek rejonowych. Wiemy, że Polacy mieszkają w województwie lwowskim w kilku miejscowościach. Kultura polska jest nam bardzo bliska, tym bardziej, że mamy tu wiekowe tradycje wspólnego zamieszkiwania w jednym państwie – Rzeczypospolitej. Też tradycje międzywojennej Polski, gdy Ukraińcy czuli się różnie, ale pamięć, tradycja, język polski i kultura pozostały. Szczególnie wśród ludzi starszych. A młodzież powinna poznawać współczesną polską kulturę i literaturę.

Konstanty Czawaga
Tekst ukazał się w nr 23-24 (147-148), 16 grudnia 2011 – 12 stycznia 2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X