Europa w dziesięć dni. Przystanek Eindhoven Centrum Eindhoven (Fot. Eugeniusz Sało)

Europa w dziesięć dni. Przystanek Eindhoven

Pewnego zimowego wieczoru siedząc w kuchni i popijając gorącą herbatę, mój kolega, w porywie filozoficznych przemyśleń oznajmił: „Każda osoba ma jakieś zainteresowania i hobby. Ktoś wszystkie swoje oszczędności przeznacza na ulepszenie ulubionego samochodu; ktoś wydaje ostatnie pieniądze, żeby mieć najnowsze perfumy od Chanel; inny zrobi wszystko, żeby w jego kolekcji pojawił się ekskluzywny pocztowy znaczek. A ja inwestuję w emocje”. Właśnie tak – w poszukiwaniu nowych wrażeń i emocji zwiedziliśmy Europę w dziesięć dni. Pierwszym miastem na trasie naszej podróży był Eindhoven.

Przyznam szczerze, że Eindhoven nigdy nie był w pierwszej dziesiątce miast, które chciałbym odwiedzić. Bardziej marzył mi się Amsterdam. Jednak tak się złożyło, że najtaniej można było dolecieć samolotem linii lotniczych WizzAir z Katowic do Eindhovenu. Bilet kupiliśmy kilka miesięcy wcześniej za 29 euro i 1 maja wylądowaliśmy na holenderskiej ziemi.

Przed wyjazdem Eindhoven kojarzył mi się z przemysłem, Philipsem i klubem piłkarskim PSV Eindhoven. Przebywając tam, dowiedziałem się wiele nowego.

Miasto miliona rowerów
Wyszliśmy z lotniska, GPS prowadził nas do miejsca zamieszkania, mijaliśmy kolejne domy i ulice. Za godzinę pieszej drogi minęło nas zaledwie dwadzieścia samochodów. Za to rowery śmigały jeden za drugim. Znaki drogowe na poboczach w dużej mierze ustawione są pod kątem rowerzystów, a nie kierowców samochodów. Ogromne parkingi to również miejsca na których Holendrzy zostawiają rowery.

Miasto miliona rowerów (Fot. Eugeniusz Sało)

Większość Holendrów już od dawna przesiadła się z samochodów na rowery – mówi Julianna, mieszkanka Eindhovenu – Po pierwsze, nie utkniesz w korku, po drugie, masz zdrowszy kręgosłup, serce i mocne mięśnie nóg, a po trzecie – dbasz o środowisko. Dzięki rowerom mieszkańcy Eindhovenu i całej Holandii mają niższą śmiertelność ludności w porównaniu do innych krajów.

Ogólnie rzecz biorąc Eindhoven rzeczywiście jest miastem przemysłowym. Położony w południowej części Holandii, liczy ponad 200 tys. mieszkańców. Na obydwu brzegach rzeki Dommel, nad którą leży miasto widać dużo wiatraków i młynów. W mieście produkowane są ogromne maszyny liczące, urządzenia medyczne, sprzęt gospodarstwa domowego, samochody ciężarowe (fabryka DAF) i wyroby ze szkła.

Imperium Philipsa
Mieszkańcy Eindhovenu są dumni z firmy, która przynosi Hollandii 40% produkcji krajowej. Jest nią Royal Philips Electronics, szerzej znana jako po prostu Philips. Jest to jedna z największych firm-producentów elektroniki użytkowej na świecie. Zaczynali od produkowania żarówek, później najprostszych radioodbiorników, telewizorów i odtwarzaczy DVD, a hitem ostatnich lat są ich ekspresy do kawy Senseo. To Philips jako pierwszy wprowadził na rynek golarkę elektryczną oraz kasetę magnetofonową. Te oraz wiele innych ciekawych wynalazków można zobaczyć w muzeum, które mieści się w pierwszej fabryce Philipsa. W Eindhovenie jest ogromne muzeum sztuki współczesnej Stedelijk Van Abbemuseum oraz Evoluon – muzeum osiągnięć naukowych, zbudowany w kształcie latającego talerza, który należy do firmy Philips. Po dzień dzisiejszy ich sprzęt uważany jest za jeden z najlepszych na świecie.

Dumą Eindhovenu jest również „dziecko Philipsa” klub piłkarski PSV Eindhoven, założony w 1913 roku na jubileusz 100-lecia niepodległości Holandii – wyzwolenia spod okupacji francuskiej. Na początku grali w nim pracownicy koncernu Philips, ale po licznych sukcesach stał się on jednym z trzech najsłynniejszych klubów holenderskich. PSV zdobył 21 razy tytuł Mistrza Holandii, 9 razy Puchar Holandii, 9 razy Superpuchar Holandii oraz Puchar UEFA. Ale największym sukcesem klubu było zdobycie Pucharu Ligi Mistrzów w 1988 roku. To właśnie tu zaczynali swoją piłkarską karierę Patrick Kluivert, Ruud van Nistelrooy oraz Phillip Cocu, który od 2013 roku jest głównym trenerem PSV. Pierwszym bramkarzem PSV Eindhoven jest Polak, Przemysław Tytoń. 

Imperium Filipsa (Fot. Eugeniusz Sało)

Z daleka widnieje stadion Philipsa, który, o dziwo, jest ulokowany w centrum miasta (większość stadionów budowanych jest za miastem) i może pomieścić 36,5 tysięcy osób. Był wielokrotnie modernizowany. Po raz ostatni w 2000 roku, kiedy to Holandia wspólnie z Belgią były organizatorami Mistrzostw Europy. To właśnie tutaj mieszkańcy Eindhovenu wypoczywają, kibicując ulubionej drużynie. Ciekawostką jest to, że jedno miejsce na stadionie pozostaje zawsze wolne. Siedział tam wierny kibic PSV Eindhoven – Frits Philips, dyrektor generalny koncernu Philips, syn Antona Philipsa, jednego z założycieli firmy. Pod jego kierownictwem firma Philips przeżyła swój złoty wiek. To on nie szczędził pieniędzy dla rozwoju piłki nożnej i uczęszczał na mecze do późnej starości. Gdy zmarł w 2005 roku, mając 100 lat, jego imię nadano stadionowi PSV, a władze klubu postanowiły upamiętnić go pozostawiając jego miejsce zawsze wolne.

Polacy i Ukraińcy oczyma mieszkańców
Eindhoven jest pięknym europejskim miastem. Mieszkańcy miasta są szczerzy, spokojni i tolerancyjni. Zapytaliśmy co wiedzą o Polsce i Ukrainie.

– Polska to bardzo wesoły kraj. Mieszkało u mnie kilka Polaków. Tacy zabawni, bez żadnych kompleksów, z poczuciem humoru. Urządzili sobie barbecue i pili piwo – opowiada Boris, właściciel hotelu Bed&Breakfast w Eindhovenie – Dużo Polaków też pracuje w Holandii. U nas jest ich mniej, sporo w Amsterdamie. Nie byłem nigdy w Polsce, ale myślę, że kiedyś się wybiorę, bo ostatnio jest bardzo dużo różnych ofert turystycznych zachęcających do zwiedzania Polski.

– Ukraina – to temat numer jeden we wszystkich wiadomościach. Śledzimy przebieg informacji i ze współczuciem patrzymy na całą sytuację. Zginęli niewinni ludzie walcząc o sprawiedliwość. Ukraina jest podzielona i znaczny wpływ na ten podział ma Rosja, która w sposób niedemokratyczny zajęła Krym, a teraz pragnie zająć również wschodnią część. Ale mamy wielką nadzieję, że wszystko się uspokoi i Ukraina dołączy do rodziny europejskich demokratycznych państw – podsumował Boris.

Zielono mi
Otoczony zielenią, Eindhoven znacznie różni się od kultowego Amsterdamu. Tutaj wszystko jest prostsze, milsze i mniej przyziemne. Po prostu jest więcej lokalnego, holenderskiego kolorytu.

Eindhoven to również miasto zieleni, parków i pól golfowych. Trochę dalej od centrum, na przedmieściach, cieszą oko równe drogi, czyste chodniki, wykoszone trawniki. Wokół cisza i wiatr. Słychać śpiew ptaków i kumkanie żab. To tutaj starsi mieszkańcy miasta spacerują, jeżdżą na rowerach i grają w golfa. Młodzież natomiast siedzi w pubach i knajpach w centrum, a na weekendy jeździ do Amsterdamu. Pociąg kursuje co 15 minut i za półtorej godziny można cieszyć się widokami stolicy Holandii. Bilet w jedną stronę i jesteśmy w Amsterdamie – mieście-symbolu wolności.

Eugeniusz Sało
Tekst ukazał się w nr 10 za 31 maja – 16 czerwca 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X