Dominikanie. Część 4

Dominikanie. Część 4

Klasztory rzymskokatolickie na Wschodzie Rzeczypospolitej

Najstarszym zabytkiem sakralnym Bełza, zachowanym w ruinie, jest kościół Wniebowstąpienia NMP klasztoru oo. dominikanów. Konwent założył w 1394 roku książę Ziemowit IV. Z pewnością początkowo był drewniany, ale od XVI wieku – już murowany. Zgodnie z kanonami budownictwa klasztorów katolickich, do świątyni przybudowano piętrowy budynek klasztoru, tworząc zamknięty dziedziniec-wirydarz. Klasztor miał też funkcje obronne. W okresie kasaty józefińskiej klasztor został zamknięty i przekazano go kapłanom parafialnym. W celach zakonników prawdopodobnie umieszczono instytucje rządowe.

Największych zniszczeń klasztor zaznał podczas II wojny światowej. Początkowo w marcu 1944 roku uchodzące z Wołynia oddziały UPA zaatakowały miasto, wymordowały około 100 Polaków i spaliły kościół. Po czterech miesiącach oddziały niemieckie podjęły w klasztorze obronę przed Armią Czerwoną. Ci z kolei zastosowali „katiusze” przeciwko wojskom niemieckim i zdobyli konwent szturmem, w wyniku czego ze świątyni zachowały się jedynie ułamki ścian bez dachu i resztki dekoru. Zniszczono dwa z trzech skrzydeł klasztoru, a w jedynym ocalałym, już w okresie niezależnej Ukrainy, umieszczono siedzibę władz miejskich.

Budowlę wieńczy wieża zegarowa, w której dolnych kondygnacjach w 2004 roku odkryto w czasie remontu freski przedstawiające czyny dominikańskich świętych. Namalowany jest na nich arcybiskup Albert Wielki i, prawdopodobnie, Tomasz z Akwinu. Obecnie malowidło jest fachowo odnowione i zakonserwowane. Freski pokazał mi mer Bełza Wołodymyr Mucha, którego spotkałem na rynku. Do zabudowań dominikańskich odnosi się też piękna barokowa dzwonnica, która szczęśliwie przetrwała wojnę.

W odległości 300 metrów od męskiego konwentu miały swój klasztor ss. dominikanki. Ufundowała go dla nich w 1635 roku kasztelanka Zofia Chodkiewiczowa. Wiadomo, że wielki budynek klasztorny, leżący obecnie w całkowitej ruinie, bez dachu i stropów, datowany jest 1743 rokiem. Jeszcze w okresie sowieckim był on w stosunkowo dobrym stanie. Co się tyczy kościoła klasztornego św. Mikołaja, to jedni datują go rokiem 1653, a inni – rokiem budowy klasztoru.

Austriacy skasowali klasztor pod koniec XVIII wieku, przekazując go wiernym obrządku greckokatolickiego. Interesujące jest to, że w latach 1945–1951 kościół znów był czynny jako rzymskokatolicki, a po „wymianie terytoriów” został zamknięty i zamieniony na magazyn, wówczas też zniszczono dekoracje wewnętrzne. Polacy, opuszczając te tereny, zabrali ze sobą do Polski czczony tu obraz Matki Bożej Bełskiej z XVII wieku. Obecnie znajduje się on w miejscowości Ustrzyki Dolne.

We wnętrzu świątyni, która od roku 1991 znów jest greckokatolicką, zachowały się fragmenty fresków z końca XIX wieku i renesansowy portal. Stosunkowo nietknięta pozostała fasada kościoła, w której niszach stoją figury dominikańskich świętych. Szkoda, że strop świątyni popękał – obecnie trwa jego wzmocnienie. W niektórych źródłach podaje się, że w chwili zwrotu świątyni grekokatolikom znajdował się w niej wykonany w 1893 roku w Monachium ikonostas. Nie widziałem go jednak, może jest gdzieś przechowywany w stanie zdemontowanym. W lipcu 2019 roku prowadzono remont fasady świątyni.

W miejscowości Rawa Ruska, koło rynku przy drodze do Potylicz znajduje się klasztor ss. dominikanek, założony około 1880 roku. Po wsparciu zakonu przez licznych ofiarodawców, w tym cesarza Franciszka Józefa I i jego małżonki cesarzowej Elżbiety (Sisi), wzniesiono neogotycką kaplicę i piętrowy klasztor przy niej, którego część przeznaczono na szkołę dla dziewcząt. Szybko ta budowla stała się zbyt ciasna i została rozebrana (kaplicę pozostawiono). W 1909 roku wybudowano nowy budynek klasztorny. Niebawem uczyło się tu już 630 dziewcząt, również z rodzin żydowskich. Siostry nauczały też pisania i czytania dorosłych. W kaplicy znajdował się neogotycki ołtarz, który obecnie jest w Potyliczach.

Dawny kościół ss. dominikanek w Rawie-Ruskiej (fot. Dmytro Antoniuk)

W czasie I wojny światowej ss. dominikanki prowadziły w klasztorze szpital, nadając pomoc jak austriackim żołnierzom, tak i rosyjskim. Po zakończeniu wojny wznowiono nauczanie i w latach 1921-1922 wykładała tu s. Julia Rodzińska, która w 1945 roku zmarła w obozie koncentracyjnym Stutthof i została beatyfikowana przez Jana Pawła II. Pierwsi sowieci w 1939 roku urządzili w klasztorze sztab okręgu, zastępując krzyż na kaplicy gwiazdą, którą z kolei strącili Niemcy. Prawdopodobnie za ich okupacji powróciły tu siostry. Po 1944 roku ostatecznie zostały wypędzone przez sowietów i umieszczono tu dom dziecka. Następnie była tu szkoła nauki jazdy. Obecnie w klasztorze mieści się gimnazjum. Dziękuję jego dyrektor, Iwannie Dańkiewicz, za treściwą opowieść o losach klasztoru i pokazanie tego, co zachowało się z dawnych czasów. Niestety kaplica nadal pozostaje podzielona na kondygnacje – na dole jest sala sportowa, a na górze – aula.

Wjeżdżając do Żółkwi od strony przedmieścia Glińskiego, po lewej przed potoczkiem Świnia i bramą miejską zobaczymy dawny klasztor ss. dominikanek. Do niedawna mieściła się tu fabryka. Zakonnice przeniosły się tu ze swą przeoryszą s. Marią Konarską z zajętego przez Turków Kamieńca Podolskiego. Klasztor ufundował dla nich Jan III Sobieski w 1682 roku. Początkowo był on drewniany, a od początku XVIII wieku – murowany. Jest to skromna piętrowa budowla, przylegająca do kościoła pw. św. Andrzeja, ozdobionego trzema ołtarzami.

Konwent był dość bogaty – dominikanki udzielały pożyczek okolicznej szlachcie i nawet wysłały kilka sióstr do nowo założonego klasztoru w Nowogródku. W 1782 roku Józef II skasował klasztor i przekazał go na koszary, potem umieszczono tu szpital wojskowy. Na fasadzie kościoła zachowała się łacińska inskrypcja.

W okresie sowieckim działała tu fabryka, która zbankrutowała – trwa jej wyprzedaż. Po wnętrzach klasztoru oprowadził mnie ochroniarz; nic z dawnego wystroju nie zachowało się, a kościół jest pozbawiony kopuły i przedzielony w połowie.

Jedno z ulubionych miast króla Jana III Sobieskiego – Jaworów zachowało kościół pw. św. Piotra, Pawła i Jacka, zbudowany w 1645 roku na koszt Filipa Rykowskiego dla założonego przez niego klasztoru dominikanów. Klasztor istniał do roku 1787 i pomimo silnego sprzeciwu mieszkańców Jaworowa, został jednak zamknięty. Świątynia została wówczas kościołem parafialnym. W 1807 roku zaczęto dobudowywać do fasady wieżę, której nigdy nie wykończono.

Od 1945 roku do 1989 w kościele mieścił się magazyn, po czym oddano go wiernym. W mieście jest stosunkowo wielu katolików, kościół wyremontowano stosunkowo szybko. We wnętrzu zachowały się jedynie elementy dawnego wystroju: w prezbiterium rzeźby dwóch aniołów, Boga Ojca i św. Piotra i Pawła, które pierwotnie zdobiły ołtarz główny. Po lewej wisi na ścianie obraz św. Anny, datowany prawdopodobnie na wiek XVI i pochodzący z najstarszego w tym miejscu kościoła. Obraz niedawno został odrestaurowany. W 1994 roku polski naukowiec Jan Ostrowski widział tu jeszcze dwie figury dominikańskich świętych, cynowe świeczniki z katedry lwowskiej (rok 1832), obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem i feretrony z tegoż okresu. Prawdopodobnie rzeczy te są obecnie w skarbcu lub w renowacji. Po zwrocie świątyni przyniósł je jeden z parafian.

Na uwagę zasługuje również epitafium Filipa Rykowskiego z 1702 roku, ufundowane przez jego potomków. Zachowało się obramienie jeszcze jednego epitafium i neorenesansowy prospekt organów, pochodzący z II połowy XIX wieku. Przy kościele na dziedzińcu – nowa dzwonnica.

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 17 (333), 13 – 30 września 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X