Dniepropietrowsk: kto stoi za zamachami?

Dniepropietrowsk: kto stoi za zamachami?

Wciąż nie wiadomo kto stoi za serią eksplozji w centrum Dniepropietrowska. Ukraińskie służby uważają, że to chuligański wybryk, ale traktują wybuchy jak akt terroryzmu.

 

Bomby zaczęły wybuchać w piątek przed południem. Na głównej ulicy Dniepropietrowska najpierw eksplodowały ładunki na przystanku tramwajowym, kolejne bomby były podłożone także w samym centrum.

Już po pierwszych dwóch wybuchach w mieście wybuchła panika. Mieszkańcy chcieli opuszczać miejsca pracy i wracać do domów, ale milicja zakazała opuszczać budynki. Odcięto też sieć komórkową, być może żeby uniemożliwić ewentualną zdalną detonację bomb. Spanikowani ludzie, a w ślad za nimi lokalne media, donosili o kolejnych eksplozjach.

 

W pewnym momencie docierały informacje o nawet dziesięciu bombach. Ostatecznie okazało się, że były cztery. Od tych czterech eksplozji rannych zostało 29 osób, w tym dziewięcioro dzieci. 22 osoby nadal przebywają w szpitalach. Mimo doniesień, od bomb na szczęście nikt nie zginął.

Najważniejszym pytaniem jest teraz: kto stoi za zamachami? Postępowanie karne zostało wszczęte z paragrafu o terroryzmie, ponieważ odpowiada on w największym stopniu temu, co działo się w Dniepropietrowsku. Na razie władze potwierdzają tylko, że ładunki zostały specjalnie umieszczone w betonowych koszach na śmieci. Sprawcy liczyli, że w wyniku eksplozji rozpadną się one na części, które będą ranić ludzi.

Prezydent Wiktor Janukowycz mówił, że to wyzwanie dla całego narodu, które dostanie „adekwatną odpowiedź” i obiecał, że sprawą zajmą się najlepsi śledczy. 28 kwietnia prezydent był w Dniepropietrowsku.

Według prokuratora generalnego Wiktora Pszonki, najbardziej prawdopodobna jest wersja mówiąca o tym, że zamachy przeprowadziły te same osoby, które stoją za eksplozją w samym centrum miasta w listopadzie. Zginęła wtedy 1 osoba. Prokurator nie chciał ujawnić innych wersji, które rozpatruje milicja. Politolodzy wykluczają jednak, aby to władze stały za zamachami podkreślając, że na miesiąc przed Euro 2012 oznaczałoby to całkowitą porażkę wizerunkową.

– To próba zamachu na mistrzostwa. Osoby, które przeprowadziły zamachy albo te, które wykorzystują je w walkach politycznych, chcą doprowadzić do pogorszenia wizerunku Ukrainy przed Euro 2012 – twierdzi prezes Federacji Futbolu Ukrainy Hryhorij Surkis.

 

matsza, iar.

28-04-2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X