Czy świat, który znamy, bezpowrotnie odchodzi?

Zbliżające się święta Bożonarodzeniowe niejednego z nas skłaniają do refleksji: dokąd zmierza świat, który jest nam znany od dziesięcioleci.

Gwałtowność zmian rodzi nieodparte pytanie czy jest to proces nieodwracalny? I co z niego może się jeszcze ostać. Niezmiernie szybki postęp technologii informatycznych, a co za tym idzie błyskawiczna możliwość komunikowania się społeczności ludzkich, spowodował przyspieszenie zmian socjologicznych, obyczajowych i mentalnych, na które wielu z nas nie jest przygotowanych, aby je zrozumieć. Mnogość przekazywanych informacji przez media zmusza do umiejętnego łowienia rzeczy stanowiących kwintesencję naszej egzystencji na ziemi.

Zmierzch elit, jeszcze do niedawna nadających ton przemianom i wskazujących kierunek zachodzących zmian w naszym usystematyzowanym jakby się wydawało świecie, stał się przyczyną erupcji populizmu, konformizmu i wielu innych niepożądanych zmian społecznych. Ewidentnymi przykładami tego są wygrane przez Donalda Trumpha wybory w USA czy Brexit.

Jego ojcowie Nigel Farage, Boris Johnson czy Dawid Cameron świadomie manipulowali społeczeństwem brytyjskim, wzbudzając w nim wszelkiej maści fobie przeciwko Unii Europejskiej czy cudzoziemcom, pracującym na wyspach, i doprowadzili do procesu wystąpienia z UE. Politycy ci, grając cynicznie na emocjach społeczeństwa, wręcz mu zaszkodzili. Dopiero po referendum okazało się, że rachunek strat Brytyjczyków jest znacznie większy, niż obiecywane zyski. A ojcowie referendum? Spuścili zasłonę milczenia na swoje „dzieło” i chyłkiem większość z nich wycofała się z czynnej polityki. Niestety, to społeczeństwo a nie oni, zapłaci za ich populizm.

Francja może na wiosnę stać się następnym przykładem skrajnego nacjonalizmu, ocierającego się o faszyzm. Front Narodowy Marine Le Pen, jawnie wspierany finansowo, i nie tylko, przez Rosję, jest na dobrej drodze do wygrania wyborów. W takim przypadku Francja, jako rdzeń Unii Europejskiej, stanie się nieprzewidywalna.

Niemcy też mają problem ze swoja skrajną prawicą – Alternatywą dla Niemiec [AfD], szczególnie popularną we wschodnich landach. Jej aktywność i rosnącą popularność widać w Holandii, Grecji, Włoszech czy na Węgrzech (skrajnie prawicowy Jobbik). Takie poczynania w rozchybotanej problemem uchodźców i wewnętrznymi sprawami UE, nikomu dobrze nie służą, a zwłaszcza nam, ponieważ tracimy życzliwych nam partnerów, otaczając się wrogami lub co najwyżej obojętnymi.

Rola Rosji w tej skomplikowanej sytuacji jest szczególne destrukcyjna. W jej interesie jest słaba Unia Europejska, a najlepiej jej rozpad, ponieważ taki stan pozwoli bez przeszkód realizować Władimirowi Putinowi swoją imperialną politykę, mającą na celu odtworzenie utraconych wpływów nie tylko w Europie. Propaganda rosyjska jest szczodrze finansowana przez Kreml. Dla przykładu, angielskojęzyczna telewizja Russia Today w roku 2015 dysponowała budżetem 420 mln dolarów. Rosja nie szczędzi pieniędzy na lobbing w biznesie i ma tam liczne lobby ją wspierające, z nadzieją na lukratywne kontrakty biznesowe.

Kumulacja kapitału i związane z tym rozwarstwienie społeczeństwa i zanikanie klasy średniej, będącej główną siłą rozwoju gospodarczego każdego kraju, stała się następnym elementem rozsadzającym obecny ład. Jeszcze nigdy 4 procent populacji ludzkiej nie dysponowało ponad 90% kapitału wytworzonego przez ludzi. Taki stan rzeczy to wzrost niepokojów społecznych na tle nierówności ekonomicznej, szans awansu i rozwoju społecznego. Nowe technologie zmniejszają zapotrzebowanie na pracowników przemysłowych i rodzą napięcia społeczne. Jeszcze nie tak dawno związki zawodowe, założone przez tę grupę społeczną, stanowiły znaczącą siłę, zdolną skutecznie wpływać na korporacje przemysłowe we własnym interesie. W tej chwili związki zawodowe nie mają siły przebicia i są w fazie schyłkowej. Teoria niewidzialnej ręki rynku Miltona Friedmana nie sprawdziła się. Wygląda na to, że teoria ograniczonego interwencjonizmu Johna Keynesa byłaby bardziej pożądaną formą rozwoju gospodarczego. Tak więc ekonomia także odcisnęła swoje piętno na szybkości przemian społecznych i zmianą ładu społecznego, który jest nam znany.

Terroryzm stał się powszechnym narzędziem demolowania wartości zachodu. Wyrósł on na populizmie ksenofobii, nietolerancji religijnej i rasowej. Demokracja, nie przywykła do takiego zjawiska, opartego na przemocy i narzucaniu innym swojego punktu widzenia, jest zmuszona szybko się temu zjawisku przeciwstawić. Jeżeli to się nie uda, wszyscy staniemy w obliczu samounicestwienia. Terroryzm II połowy XX wieku – jak zabójstwo izraelskich sportowców na Olimpiadzie w Monachium czy terroryści Frakcji Czerwonej Armii Baader – Meinhof – był stosunkowo mało groźnym zjawiskiem, porównując jego skalę i możliwości na ówczesne czasy. Prawdziwy przełom to atak na World Trade Center z września 2001 roku. Tam terroryzm pokazał swoje pełne oblicze co do skali i możliwości. Wszystkie jego formy to absolutna bezwzględność i nieliczenie się z człowiekiem jako jednostką, co jest obce cywilizacji zachodniej. Tak zwane „Państwo Islamskie” to przykład terroryzmu na masową skalę, które wcześniej zlekceważone, stało się siedliskiem wszelkiej maści ekstremizmu, trudnego do zwalczenia, szczególnie w Afryce.

Exodus emigracyjny jest konsekwencją terroryzmu na masową skalę. Masowa emigracja mieszkańców Afryki i Azji do Europy jest w dużej części skutkiem terroryzmu w ich krajach jak Libia, Syria, Irak, Iran, Algieria, Etiopia czy Somali. Po części sprawcą tej sytuacji byli Amerykanie ze swoimi sojusznikami, ponieważ obalili krwawych satrapów, rządzących tymi krajami, nie myśląc co będzie dalej. W konsekwencji stały się to państwa upadłe, których terytoria podporządkowało sobie tak zwane Państwo Islamskie, siejąc terroryzm religijny i wprowadzając w krwawy sposób szarijat. Jeżeli Europa nie poradzi sobie z niekontrolowaną emigracją to będzie koniec cywilizacji europejskiej w postaci jaką znamy. Europa ze względu na starzenie się jej mieszkańców, potrzebuje imigrantów. Jednak ten proces musi być kontrolowany potrzebami i zdolnością asymilacji w Europie, a nie tworzeniem rozrastających się enklaw imigrantów, nieasymilujących się ze społeczeństwem kraju, do którego przybyli. Takimi przykładami są Belgia, Francja czy Niemcy, gdzie mniejszość, pochodząca z krajów Maghrebu czy Turcji, nie asymiluje się, tworząc enklawy rządzące się swoimi prawami, stanowiące wylęgarnię terroryzmu. Niewielka ludnościowo Szwecja udzieliła schronienia imigrantom, którzy stanowią już 10% populacji, i zaczyna mieć z tym coraz większy problem. Do niedawna poprawność polityczna nie pozwalała dyskutować na ten temat i był on przemilczany.

Azja, a szczególnie Chiny, zaczyna też być problemem świata. Gwałtowny rozwój gospodarczy, z jednej strony wyprzedził zmiany mentalne Chińczyków, nieprzywykłych do gwałtownej urbanizacji i skoku ekonomicznego, zaś z drugiej, przy obecnym spowolnieniu chińskiej gospodarki, doprowadził wcześniej do rozbudzenia apetytów konsumpcyjnych, a teraz frustracje i rozczarowanie. W chwili obecnej 30 mln młodych chińskich mężczyzn, będących ofiarami spowolnienia gospodarczego i wcześniejszej polityki komunistów nie ma pracy i nie może założyć rodziny ponieważ brakuje kobiet [wcześniej dzieci płci żeńskiej były niepożądane i abortowane na masowa skalę]. Nie wiadomo, czy przywódcy tego kraju nie ulegną pokusie wykorzystania ich w konflikcie lokalnym, tym bardziej że ten rejon Azji staje się coraz bardziej niespokojny ze względu na wzajemne roszczenia terytorialne poszczególnych krajów.

Ameryka, przyjmując zapowiedzi prezydenta elekta, może nie chcieć stabilizować świata swoja potęgą. Taka polityka dodatkowo będzie komplikowała sytuację polityczną w jakie się znajdujemy. Historia pokazuje, że darwinizm społeczny [balans ludzkości pomiędzy pokojem a wojną] jest coraz bardziej rozchwiany i zmierzamy do tego drugiego. Ludzkość poprzez nieodpowiedzialną politykę zamiast się jednoczyć i integrować, zaczyna zachowywać się jak plemiona, różnicując siebie na: swój – obcy i dobry – zły. Smutne jest to, że Kościół katolicki milczy, nie pełniąc roli rozjemcy swoim autorytetem. Inna sprawa, że ten autorytet bardzo blaknie i może to jest przyczyna jego milczenia.

Wskazane powyżej elementy są tylko wierzchołkiem problemów, z którymi przyjdzie się zmierzyć ludzkości w nieodległym czasie .Wydaje się, że jest to ostatni moment na skuteczne działanie, bo później zostanie nam tylko instynkt samozachowawczy.

Włodek Bartkowiak
Tekst ukazał się w nr 23-24 (267-268) 16 grudnia – 16 stycznia 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X