Zaczęły pojawiać się wiersze polemiczne do hymnu, z których najgłośniejszy stał się, w latach 1820-28, wiersz „Hymn do Boga o zachowanie wolności”, autorstwa Antoniego Goreckiego (poeta, przyjaciel Mickiewicza, uczestnik Powstania Listopadowego i wojny napoleońskiej 1812). Jeszcze przed Powstaniem Listopadowym dokonano kompilacji obu tekstów, zachowując dwie pierwsze zwrotki z Felińskiego, zmieniając drugi wers refrenu na: „..Naszą Ojczyznę racz nam wrócić Panie” oraz wymieniając trzecią i czwartą zwrotkę Felińskiego na dwie nowe zwrotki Goreckiego.
Z czasem zmodyfikowano również muzykę, dostosowując (Franciszek Wesołowski) ją do melodii „Serdeczna Matko”. Tak zmodyfikowana „Boże, coś Polskę” stała się od Powstania Listopadowego niemal hymnem narodowym, a podczas Powstania Styczniowego (1863-64) uzyskała tak wielką popularność, że okrzyknięto ją Marsylianką 1863. Nowa wersja pieśni oczywiście nie mogła się podobać rosyjskiemu zaborcy, więc jako wywrotowa i antyrosyjska została zakazana w 1862. Jednak popularności pieśni już nic nie mogło powstrzymać. Stała się pieśnią konspiracyjną, bez której nie mogła się obejść żadna uroczystość patriotyczna, podczas której modlono się za Polskę.
Proces rozbudowy pieśni o nowe treści trwał nadal, dodawano nowe zwrotki, często anonimowych autorów. Już w 1860 pieśń liczyła 10-12 zwrotek, wyrażających różne tęsknoty i prośby do Bożego Miłosierdzia. Ślązacy w refrenie umieścili passus: „..Spod jarzma Niemców, wybawże nas Panie”. Żydzi pieśni nadali tytuł: „Boże, coś wielki naród Izraela…” i nazwali modlitwą Izraela na rok 5622 (czyli 1861). Chociaż pieśń ma rodowód katolicki, to jednak była i jest poważana i śpiewana w świątyniach innych wyznań chrześcijańskich.
Z chwilą odzyskania niepodległości w 1918, refren ponownie dostosowano do sytuacji narodu, wprowadzając wers: „…Ojczyznę wolną pobłogosław Panie” oraz dodając czwartą zwrotkę, zaczynającą się od słów: „…Powstała z grobu…”. Gdy w 1927 decydowano o wyborze hymnu narodowego, to – obok Mazurka Dąbrowskiego i Roty – była równorzędnym kandydatem do tego zaszczytnego miana. Podczas okupacji niemieckiej (1939-45), jak również za PRL-u (zwłaszcza podczas tzw. stanu wojennego) Polacy znów śpiewali: „Ojczyznę wolną, racz nam wrócić Panie”.
Warto dodać, że „Boże, coś Polskę” przełożono na szereg języków obcych, głównie słowiańskich. Wzruszającą ciekawostką jest, że na Węgrzech, w latach stalinowskich, niemal każde nabożeństwo w kościołach kończyło się odśpiewaniem hymnu węgierskiego i „ Boże, coś Polskę” po węgiersku. PT. Czytelnicy być może pamiętają, wzruszającą scenę z filmu B. Poręby „Hubal” (prod. 1972), podczas której oddział majora Hubala uczestniczy w pasterce bożonarodzeniowej i kościół śpiewa „Boże, coś Polskę”. Reżyser ujawnił, że cenzura żądała od niego skasowania tej sekwencji filmowej, jednak na osobistą interwencję ówczesnego ministra obrony narodowej gen. W. Jaruzelskiego, cenzura cofnęła ingerencję.