Bezkrwawy zamach z trzema morderstwami Zdjęcie pochodzi ze strony Facebook Iryny Wenediktowej, Prokuratora Generalnego Ukrainy

Bezkrwawy zamach z trzema morderstwami

W podkijowskim rejonie Obuchowskim samochód wiozący Serhija Szefira, uznawanego za doradcę numer jeden prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego, został ostrzelany z broni automatycznej. W pojazd biznesmena, a może bardziej polityka trafiło kilkanaście kul. Ataku dokonano 22 września Anno Domini 2021… choć nasuwają się skojarzenia z latami dziewięćdziesiątymi.

Szefirow nie doznał obrażeń, ale kierowca nie miał tak dużo szczęścia i pociski dosięgły go aż trzykrotnie. Pomimo to, nie zatrzymał samochodu i przejechał jeszcze kilka kilometrów aby zaparkować na parkingu sklepu, gdzie powiadomiono odpowiednie służby. Ranny został zoperowany i jego życiu (przynajmniej w tej chwili) nic nie grozi.

Do zamachu doszło w pobliżu wioski Iwankowicze. Trzeba przyznać, że wioska to nazwa trochę iluzoryczna, ponieważ znajduje się tam strzeżone, ekskluzywne osiedle willowe, w którym do wyborów mieszkał Zełeński, a Szafirow nadal ma tam swoją willę. Była to więc rutynowa, codzienna podróż z domu do pracy.

Wołodymyr Zełenskij i Serhij Szefir znają się od lat dziewięćdziesiątych. Na początku pierwszej dekady dwudziestego pierwszego wieku, wraz ze swoim bratem Borysem i Wołodymyrem Zełeńskim, założyli studio „Kwartał 95”,które w perspektywie kilkunastu lat, utorowało im drogę do wielkiej polityki i to na jej najwyższy poziom.

Prezydent wrócił w trybie pilnym, ze zgromadzenia ONZ w Nowym Jorku, jednocześnie nie omieszkał wspomnieć o danym wydarzeniu w trakcie swojego przemówienia do obecnych na Sali posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego.

Z powodu szeroko komentowanej „prezydenckiej wojny z oligarchatem” ten sezon polityczny na Ukrainie i tak jest rozgrzany niczym piec martenowski, a zamach na doradcę Zełeńskiego i jednocześnie jego serdecznego przyjaciela podniósł temperaturę do tej, która panuje podczas wybuchu supernowej. Emocje buzują nie tylko w komentarzach polityków partii władzy, czy też opozycji, a także w opiniach mniej lub bardziej kompetentnych ekspertów. Już kilkanaście minut po wydarzeniu „etatowi politolodzy” stacji telewizyjnych mieli niezliczoną ilość wersji tego co się stało. Zupełnie nie przeszkadzał im brak nawet szczątkowego komunikatu kompetentnych służb, np. prokuratury, śledczych i SBU. Nikt nie miał najmniejszych wątpliwości broniąc narracji swojego obozu politycznego, lub opcji właściciela danego środka masowego przekazu. Z szybkością i precyzją Miniguna (6-lufowy karabin maszynowy w systemie Gatlinga), komentatorzy szczelnie zasiewali pole informacyjne swoimi teoriami, którym nadawali cechy prawd objawionych. Często nad wyraz przeciwstawnie interpretując te same dane, w myśl zasady, że jeśli teoria nie zgadza się z faktami, to tym gorzej dla faktów. Przestrzeń medialna zmieniła się w magiel, a teorie podążały z impetem reakcji termojądrowej w nieskończoną ilość swoich wszechświatów.

Nie było też żadną niespodzianką, że do tego ukraińskiego medialno-eksperckiego larum dołączyli czołowi zawodowi propagandyści Kremla, którzy z nieskrywaną perwersyjną satysfakcją używali sobie w swoich programach. Na nich zawsze można liczyć.

Odbiorca tej medialnej papki dowiedział się, że zamachowiec był zawodowcem i jednocześnie amatorem. Miał nastraszyć, ale nie zabić, lub miał zabić, ale mu nie wyszło. Strzelał sprawnie, ale nieskutecznie, albo skutecznie, lecz niesprawnie. Niepotrzebne skreślić.

Jedyne co można było wywnioskować, to to, że koncepcja wieloświatów ma rację bytu, a w tym przypadku można odnieść wrażenie empirycznego jej potwierdzenia.

Z tych uniwersów mój umysł z mozołem, a niekiedy z wyraźnym obrzydzeniem, wyłuskał dwie podstawowe  narracje:

a) władza twierdzi, że była to próba zastraszenia prezydenta i całego obozu rządzącego za skuteczną ich zdaniem walkę z oligarchami;

b) przeciwnicy polityczni są zdania, iż była to inscenizacja, która miała na celu uzyskanie poparcia społecznego, jakże potrzebnego do „uzurpacji władzy”, a także do wszystkich „niecnych działań”, o które jest posądzany Zełeński and Co.

Cały ten gargantuiczny chaos skwituję jednym krótkim zdaniem: pomimo tego, że w zamachu na Serhija Szefira nikt nie zginął, to została zamordowana logika, zdrowy rozsądek, a co najważniejsze przyzwoitość.

Artur Żak

Tekst ukazał się w nr 18 (382), 30 września – 14 października 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X