Będzie tu stolica Maryi

Będzie tu stolica Maryi

W Mariampolu, miasteczku, gdzie był słynący cudami obraz Matki Boskiej Mariampolskiej i mieszkało kiedyś wielu Polaków, spotkały się kobiety z całego świata. Każda miała na imię Maria – był to światowy zlot Marii. Do miasteczka przyjechało 398 kobiet i dziewcząt w wieku od 8 miesięcy do 88 lat. W ten sposób ustanowiono nowy rekord Ukrainy.

W miasteczku, jedynym na Zachodniej Ukrainie nazwanym na cześć Matki Boskiej, Marie spotykają się często. Co roku odbywa się tu zlot Marii, gdy na placu przed świątynią spotyka się kilkaset kobiet o imieniu Maria. Przed rokiem lokalni aktywiści odnotowali pierwszą próbę ustanowienia rekordu – zebrało się wówczas 178 Marii. Zapowiedziano, że w następnym roku odbędzie się pobicie tego rekordu i że zaproszeni zostaną przedstawiciele „Księgi Rekordów Ukrainy”. Tak się też stało…

W drodze spotykamy pielgrzymów idących do Mariampola nie jedynie po to, by popatrzeć na zlot Marii, ale by też uklęknąć przed kopią cudownego obrazu.

– Przez wieki była to niepisana tradycja w naszym miasteczku, że każdą trzecią – czwartą dziewczynkę nazywano Marią – opowiada Wołodymyr Bociurko, lokalny aktywista, profesor endokrynologii iwanofrankowskiej Akademii Medycznej. – Czyniono tak, ponieważ nasze miasteczko od wieków było pod ochroną Matki Boskiej. Miasto nazwał Mariampolem (Mariapolis) hetman wielki koronny Stanisław Jan Jabłonowski w 1691 roku. Ten pogromca Turków w kronikach zapisany jest jako pierwszy właściciel Mariampola.

Według pana Bociurki, pewnego razu hetman znalazł się we wrogim otoczeniu. Przed nim był Dniestr, a za nim tureckie wojsko. Przeżegnawszy się, hetman skierował konia do rzeki. Niebawem zaczął tonąć. Zrozpaczony zwrócił się do Matki Boskiej z prośbą o ratunek. Obiecał, że gdy uda mu się wyjść z opresji cało, założy na tych stromych brzegach Dniestru miasto i nazwie go na Jej cześć. W tejże chwili koń stanął na twardym gruncie. Jednak przyszłemu właścicielowi Mariampola nie było dane wybudować nowe miasto. Jedynie na cześć Matki Boskiej nazwał miasteczko darowane mu przez króla Jana III Sobieskiego. W mieście wybudował fortecę i kościół. W świątyni hetman umieścił ikonę Matki Boskiej, którą historycy sztuki przypisują ówczesnemu włoskiemu malarzowi Janowi Antoniemu Bacciemu. Malarz dobrze znał techniki malarskie Leonarda da Vinci i Rafaela Santi i w tym stylu tworzył.

Spotkało się setki kobiet o imieniu Maria (fot. Mirosława Hryniwecka)

Na swe liczne wyprawy wojenne hetman Jabłonowski zawsze zabierał ten obraz. Dlatego mariampolską Madonnę nazywano „Hetmańską”, „Rycerską” i „Zwycięską”. Pod obrazem widnieje napis: „Beatam me dicent omnes generationes” – Błogosławioną zwać mnie będą wszystkie pokolenia. Po kampaniach wojennych obraz umieszczano w kaplicy zamkowej, i wizerunek obrazu stał się elementem herbu miasta. – Przed ikoną modlili się rycerze wyruszający na bitwę pod Wiedeń w 1683 roku, bitwę, która zmieniła historię. Gdyby nie zwycięstwo w tej wojnie, cała Europa już wówczas stała by się muzułmańską – twierdzi profesor Bociurko.

Po śmierci sławnego hetmana miasteczko przejął jego syn, Jan Kajetan Jabłonowski, który przeniósł ikonę do ołtarza głównego wówczas jeszcze drewnianego kościoła parafialnego pw. Trójcy Św. Tu w 1733 roku mieszkańcy zauważyli, że obraz Matki Boskiej płacze. Od tej chwili ikonę ogłoszono cudowną. Po czterech latach specjalna komisja kościelna oficjalnie uznała obraz za cudowny. Sława o Matce Boskiej Mariampolskiej rozeszła się po całej Europie. Na coroczne odpusty – 2 lipca i 8 września – do miasteczka nad Dniestrem przybywają pielgrzymi z całej Europy.

Jak twierdzi ks. Roman Dziubak, obecny proboszcz świątyni, przetrwawszy wojny, upadki i okresy dobrobytu, ikona Matki Boskiej zawsze wspomagała tych, którzy zwracali się do niej w modlitwie. Na początku XX wieku, zapobiegając kradzieży, ikonę zasłonięto. Odsłaniano ją jedynie w czasie wielkich świąt przy pomocy specjalnego urządzenia. W 1945 roku Matkę Boską Mariampolską wywieziono do Polski. Początkowo obraz znajdował się w kościele w Głubczycach, zaś 2 września 1965 roku został przeniesiony do wrocławskiego kościoła NMP na Piaskach. W uroczystości uczestniczyli czterej biskupi, a wśród nich późniejszy papież Karol Wojtyła, arcybiskup krakowski. 10 września 1989 roku, już jako Jan Paweł II, ukoronował cudowny obraz koronami papieskimi. Oryginał do dziś znajduje się we Wrocławiu, a w Mariampolu w obecnej cerkwi Podwyższenia Krzyża Świętego jest dokładna jego kopia.

ks. Stanisław Pawlaczek (od prawej) podczas uroczystości (fot. Mirosława Hryniwecka)

We Wrocławiu mieszkają setki Polaków – dawnych mieszkańców Mariampola, którzy zmuszeni byli opuścić rodzinne strony, oraz ich potomkowie. Jest wśród nich były wójt Mariampola Bronisław Jarosławski.

– Polaków ze łzami w oczach spotykał jeszcze mój ojciec – mówi 79-letni prof. Bociurko. – Z czasem do Wrocławia, żeby pomodlić się przed cudownym obrazem, pojechali mieszkańcy Mariampola. Od tej chwili co roku organizujemy wzajemne wizyty. Do Mariampola przyjeżdża 20–40 osób. W tych wyjazdach towarzyszy im zawsze ks. Stanisław Pawlaczek – kustosz cudownego obrazu we Wrocławiu oraz Andrzej Tarnowski – przewodniczący wspólnoty mariampolskiej tego miasta. Polacy wspomagają finansowo i pomagają w założeniu jedynego na Ukrainie Biblijnego Ogrodu.

Co roku w ostatnią niedzielę czerwca w Mariampolu odbywa się pielgrzymka do cudownego obrazu, w której biorą udział pielgrzymi z Polski i zjeżdżają się kobiety o imieniu Maria.

– Maria – to stare imię hebrajskie – mówi wójt Roman Szewczuk. – W oryginalnym brzmieniu – to Miriam, co oznacza „odrzucona”, „smutna”, „gorzka” czy „pani”. Jest to imię królewskie, imię licznych świętych, ale też żebraczek. Miriam poświęcono tysiące wierszy, pieśni, obrazów, historii, legend, nagrywane są filmy. Tym imieniem nazywane są gwiazdy, place i ulice.

Według pana Bociurki, we współczesnym świecie może to wydać się dziwne, ale kobiety o imieniu Maria, gdy modlą się przed cudownym obrazem i proszą o coś – zawsze otrzymują to, o co proszą. Nikt nie może tego fenomenu wyjaśnić.

Przed kilkoma laty, z inicjatywy prof. Bociurki, mieszkańcy Mariampola postanowili uczynić swe miasteczko światową stolicą Marii. Podobnie jak chrześcijanie, wyznawcy religii mojżeszowej czy muzułmanie co roku pielgrzymują do swych miejsc świętych, każda Maria może przyjechać do Mariampola. Powiecie, że jest to nierealne? Ależ nie. Tylko według danych statystycznych w ciągu ostatnich 10 lat co szósta dziewczynka otrzymała to imię. Proszę sobie tylko wyobrazić, ile jest wśród nas Marii! Gdyby tylko wszystkie Marie z Ukrainy przyjechały do nas, zapełniłyby wszystkie ulice miasteczka. A jeżeli przyjadą z Polski, Niemiec, Węgier, Austrii, USA, Kanady…

Mieszkańcy Mariampola zapraszają również mieszkańców miejscowości, których nazwy powiązane są z imieniem Maria.

Mirosława Hryniwecka
Tekst ukazał się w nr 13 (305) 17-30 lipca 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X