307 Dywizjon Myśliwski Nocny Lwowskich Puchaczy Pilot Władysław Piotrowski w kabinie swojego Mosquito (fot. facebook.com/307SquadronProject)

307 Dywizjon Myśliwski Nocny Lwowskich Puchaczy

Zapomniana historia z czasów II wojny światowej

W czasach II Rzeczypospolitej Lwów stanowił ważny ośrodek dla rozwijającego się lotnictwa polskiego. W roku 1924 zapadła decyzja o wybudowaniu lotniska w okolicach Lwowa (Skniłów) wraz z infrastrukturą. Do czasów wybuchu walk we wrześniu 1939 roku lotnisko cały czas rozwijano, przy jednoczesnym szkoleniu znajdującego się tam 6 pułku lotniczego.

Klęska w 1939 roku nie załamała polskich lotników. Polskie Siły Powietrzne tworzone na terenie Wielkiej Brytanii zaczęły nawiązywać do przedwojennych pułków lotniczych z kraju. Choć obecnie najbardziej rozpoznawalnym polskim dywizjonem z czasów II wojny światowej jest bez wątpienia 303 Dywizjon Myśliwski Warszawski, warto przypomnieć zapomnianą historię jedynego polskiego dywizjonu myśliwskiego nocnego, dywizjonu który odwoływał się do tradycji 6 pułku lotniczego, stacjonującego przed wojną we Lwowie.

Dywizjon 307 został sformowany 24 sierpnia 1940 roku w Blackpool. Jego personel stanowili początkowo lotnicy z 5 (z Lidy i Wilna) i 6 (Lwów) pułków lotniczych. Znakiem rozpoznawczym dywizjonu były litery EW namalowane na kadłubach samolotów. W nocy z 11 na 12 kwietnia 1941 roku dywizjon odnotował swoje pierwsze pewne zwycięstwo. Załoga w składzie sierżant pilot Kazimierz Jankowiak i sierżant strzelec Józef Lipiński zestrzelili niemiecki samolot He-111, który rozbił się 35 mil na południe od Bristolu.

Sukcesy przeplatały się jednak z tragicznymi wydarzeniami. Z początkiem 1942 roku dywizjon stracił aż pięć załóg w czasie wykonywania zadań i w okresie szkoleń. Jednak zgodnie z przedwojennym hymnem lotników:

(…) Bo cóż, że spadła któraś
z gwiazd,
Gdy cała wnet eskadra
Pomknie na szlak!

Tak też potoczyły się losy Lwowskich Puchaczy. W nocy z 3 na 4 maja 1942 roku, w czasie dużego nalotu lotnictwa niemieckiego na Exeter, dywizjon zestrzelił 4 samoloty wroga. Dwa samoloty zestrzeliła załoga sierżanta pilota Illaszewicza i podporucznika radionawigatora Lissowskiego, po jednym z załogi porucznika pilota Neydera i sierżanta radionawigatora Woźnego oraz porucznika pilota Andrzejewskiego i sierżanta radionawigatora Kaliszewskiego.

W początkowym okresie roku 1943 załogi 307 dywizjonu rozpoczęły szkolenie na nowych samolotach, mając przed sobą również nowe zadania. Od tego momentu dywizjon trenował loty intruderki i rendżerki. Zadania te polegały na lotach za linią wroga na niskich wysokościach bez używania środków radiolokacyjnych. Dnia 7 sierpnia 1943 roku dywizjon otrzymał kolejne zadanie. Wchodząc w skład lotnictwa Coastal Command stał się dywizjonem dziennym przeznaczonym do lotów dalekiego zasięgu (loty w akwenach Zatoki Biskajskiej i Atlantyku). W czasie tego zadania w czwartą rocznicę ataku Niemiec na Polskę dywizjon zestrzelił pięć samolotów wroga na pewno, dwa prawdopodobnie, cztery natomiast uszkadzając. Do jednego z większych sukcesów dywizjonu należy akcja przeprowadzona w dniu 19 stycznia 1944 roku nad Norwegią. Dywizjon wysłał cztery załogi w celu nękania wroga. Dwie załogi pomimo silnej obrony przeciwlotniczej zniszczyły dwa wodnosamoloty w bazie niemieckiego lotnictwa w Stavanger, a dwie pozostałe zaatakowały pociągi towarowe i żeglugę przybrzeżną.

Dnia 7 marca 1945 roku załoga w składzie kapitan pilot Czesław Tarkowski i radionawigator flying oficer K. Taylor (w późniejszym okresie, w wyniku braku pilotów radionawigatorów do polskiego dywizjonu przeszła pewna liczba Anglików) w rejonie Bonn (Niemcy) zestrzeliła niemiecki samolot Ju-88. Było to ostatnie zwycięstwo wpisane na listę 307 dywizjonu.

Dywizjon został rozwiązany 2 stycznia 1947 roku. W czasie działań wojennych straty dywizjonu wyniosły 28 pilotów i 26 strzelców pokładowych oraz radionawigatorów. W tym czasie dywizjon wykonał 3879 lotów bojowych w czasie 9057 godzin. Zestrzelił na pewno 30 i ¾ , prawdopodobnie 7 i uszkodził 17 samolotów w walce.

Pogrzeb w Exeter pilotów z 307 dywizjonu myśliwskiego poległych między 11–14 lutego 1942 roku (fot. facebook.com/307SquadronProject)

Przez okres peerelowskiej rzeczywistości męstwo i czynny tego dywizjonu były wymazywane z pamięci i z historii. Powodów na takie postępowanie było dwa: przede wszystkim dywizjon działał w czasie wojny pod rozkazami Naczelnego Wodza na Zachodzie, po drugie zgodnie ze słowami hymnu: (…) tradycją naszą miasto Lwów. Ten sam Lwów, który decyzją mocarstw zachodnich został oddany Stalinowi, tak samo jak wschodnie województwa II Rzeczypospolitej.

Dziś po 72 latach od zakończenia wojny pamięć o 307 Dywizjonie Lwowskim jest przywracana dzięki działalności fundacji 307 SQUADRON PROJECT działającej w Exeter. W tym roku 15 listopada w Exeter odbędzie się uroczystość podniesienia flagi polskiej. Mamy nadzieję, że tekst ten będzie małym wyrazem wypełnienia prośby lotników i personelu utrwalonej w słowach z hymnu 307 Dywizjonu Myśliwskiego:

To nie jest ważne czy wrócimy,
Krzyż dadzą czy postawią gdzieś,
Byle do kraju i rodziny
Dotarła o zwycięstwie wieść.

A kto doleci z nią do domu,
Za wszystkich, kto nie wróci tam,
Zanuci piosnkę dywizjonu
I każe podać wina dzban.

Agata Żabierek
Krzysztof Żabierek
Tekst ukazał się w nr 20 (288) 31 października – 16 listopada 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X